Jak nie rozmawiać o piłce nożnej
Nic, co służy do cieszenia nie jest mi obce
Dwie matury

30 lat minęło?
W 1978 roku nie było w Polsce ani jednego komputera osobistego, nie było dostępu do literatury światowej. Była komuna. Na maturze był Mickiewicz. „Paralele i opozycja w twórczości Adama Mickiewicza i Juliusza Słowackiego”, tak konkretnie brzmiał mickiewiczowski temat maturalny. I maturzyści godzinami rzeźbili te paralele, choć ściągi mieli przygotowane z „Wesela” (bo dawno już Wyspiańskiego nie było).
W roku 2012 Mickiewicz pojawił się w postaci Dziadów. I maturzyści godzinami wyjaśniali „symbolikę lewej i prawej strony w scenie balu u Senatora”, choć ściągi mieli przygotowane z „Wesela” (bo dawno już Wyspiańskiego nie było).
Obydwie matury dzieli ponad 30 lat, ale maturzyści z powodzeniem mogliby się zamienić miejscami i nic by się takiego nie stało. A potem, ci młodsi, mogliby już powrócić (Mickiewicz odhaczony, ufff...) do swoich aktualnych ważności życiowych: laptopów, smartfonów, facebooka, do angielskiego języka, który stał się w Polsce obowiązkowym do zrobienia jakiejś kariery, choćby i na śmieciowych papierach, a na bezrobociu mogliby sobie poczytać narzekania starych pierników na to, jak fatalnie są wykształceni i kompletnie nieprzygotowani do światowego życia. Ale Koko Spoko.
Rysunek: Sławomir Mrożek, Klick!!!
Sztuka w szlaczki, w stylu Koko
Gry losowe. Odcinek 13.

Jo ufnie liczyła, że ktoś ze znajomych odbierze telefon i pożyczy jej pieniądze na bilet powrotny. Już pierwsza część tego planu była trudna do zrealizowania. Koleżanki będące w związkach zwykle całą swoją energię poświęcają na bycie w związku i nie zostaje im zbyt wiele na inne czynności. Och, ile to koleżanek bezpowrotnie straciła Jo, po tym jak zrozumiały, że w ich życiu jest miejsce tylko na jedną osobę i to jej, tej osobie, należy wszystko podporządkować. W kwestiach formalnych nie różniły się za bardzo od zakonnic, ten sam schemat oddania i żarliwego przekonania, że to jedyna słuszna droga. Ta sama zacietrzewiona monogamia. Ta sama dziwna skłonność do noszenia zawsze przy sobie zdjęcia Pana Jedynego i publicznego głoszenia jego poglądów jako swoich. Jeśli dziewczyna wiąże się z chłopcem o poglądach konserwatywnych/republikańskich jest już w zasadzie stracona dla świata. Zwłaszcza te, które dotychczas deklarowały, że: polityka nie jest ważna, w zasadzie to nie mają zdania i bez znaczenia, kto wygra wybory, stają się dobrą formą do kształtowania i nabywają nagle zaskakująco radykalnych poglądów. Główny problem z ludźmi, którzy mówią dużo o wartościach, polega na tym, że najczęściej nie mają z tymi wartościami żadnego kontaktu. Sam fakt stworzenia sobie panteonu tego, co słuszne wprawia ich w tak dobre samopoczucie, że automatycznie zaczynają czuć się lepsi, bo wzbogaceni ideałami. Posiadanie ideałów uprawomocnia czynienie skurwysyństw.
– Jebani idealiści – powiedziała Jo do telefonu. Nikt nie odbierał.
(...)
Jo dostaje dżin z tonikiem, siedzi sobie przy barze i ogląda walkę bokserską, opatrzoną soundtrackiem z filmu Conan Barbarzyńca. To zapewne ukłon barmanki w stronę klienteli baru, którą w 99% stanowią mężczyźni, dla których ów Conan jest niedoścignionym wzorcem męskości. Jo stanowi 1% i Conan nie jest dla niej wzorcem niczego, ale z racji bycia mniejszością musi siedzieć cicho. Siedzi więc cicho i podsłuchuje rozmowę dwóch facetów w średnim wieku, którzy z tematu patriotyzmu przechodzą płynnie do tematu erotycznych podbojów. Od razu widać, że są z tych, co mają ideały. Wartości chrześcijańskie, ojczyzna, małżeństwo z porządną kobietą, seks z nieporządnymi. Tradycja ponad wszystko, dzieci spłodzone w słuszny sposób, wszelkie perwersje realizowane – z szacunku dla żony – poza domem. Przyjazne układy z sąsiadami, chevrolet kombi, niedzielna msza, dwa numery telefonu.
Znudzona barmanka, dla której takie historie to norma, dodatek do każdego sprzedanego piwa, rozgląda się za kimś, kto klepnie ją po tyłku i zapewni, że wygląda najwyżej na dwadzieścia pięć lat.
Cały odcinek, Klick !!!