19 marca 2024, wtorek
design-dautore.com komentarzy: 0

Wszystkim burzom, trąbom i innym narzędziom do straszenia już dziękujemy

design-dautore.com komentarzy: 0

Rakieta domowa (design)

Daniel Pouzet & Fred Frety komentarzy: 0

Coś na po pracy?

Quint Buchholz Pintor Alemán komentarzy: 0

Wielki odlot

Facebook komentarzy: 0

Fragment ostatniego (?) felietonu Zbigniewa Hołdysa dla WPROST

Duży Format komentarzy: 0

Woody Allen. Napisałem dialogi Hemingwayowi


Fragmenty wyjęte z rozmowy Pawła T. Felisa z Woody Allenem:


Mógłby pan o sobie powiedzieć: pracoholik?
- Tylko wtedy, gdyby za pracę uznać siedzenie na kanapie, oglądanie meczów w telewizji i picie piwa. Jestem skrajnym przypadkiem lenia.

Ale przecież każdego roku pojawia się pana nowy film.
- Bo wśród moich niezliczonych wad mam też jedną jedyną zaletę: jestem wydajny. Ponoszę klęski w tylu dziedzinach, że coś muszę robić dobrze. To znaczy potrafię pisać i potrafię się do pisania mobilizować. Zawsze powtarzam moim producentom: jeśli nie zarobicie na moim filmie, za rok napiszę scenariusz kolejnego, może wtedy się uda.


W "O północy w Paryżu" ważną postacią jest Gertruda Stein, która wobec Picassa, Hemingwaya czy Fitzgeralda bywa bezlitosna, ale przede wszystkim inspiruje ich, wspiera, twórczo krytykuje. W pana życiu też był ktoś, kto powiedział: "Panie Allen, naprawdę potrafi pan pisać"?
- Moje życie, mówiąc uczciwie, zapowiadało się fatalnie. Zostałem wcześnie wyrzucony z uniwersytetu i moi rodzice załamywali ręce, bo byłem zbyt głupi, żeby zostać prawnikiem, lekarzem albo chociaż farmaceutą. Coś tam pisałem, na rozśmieszaniu ludzi zacząłem zarabiać jakieś pieniądze, ale uważałem to za czysty przypadek. Wtedy w Kalifornii poznałem scenarzystę Danny'ego Simona, brata sławnego amerykańskiego dramaturga Neila Simona, z którym razem pracowali w telewizji. Pokazałem Danny'emu swoje teksty, a on na to: "To wspaniałe, masz przed sobą wielką przyszłość". Mówił na wyrost, bo to od niego uczyłem się później pisania żartów i skeczy. Ale gdyby nie dodał mi wiary w siebie i nie zasugerował, że mam talent, skończyłbym w najlepszym razie jako facet wożący ludzi w windzie.

 

(…)

"Nie mów: jak to jest, że dni dawne były lepsze niż te, co są teraz. Bo nie z mądrości zapytujesz o to" - to napisał już Eklezjastes.
- I nic się w tej sprawie nie zmieniło. Bo z czym nam się kojarzą lata 20.? Z gustownie ubranymi kobietami palącymi papierosy, przesiadywaniem w knajpach i delektowaniem się sztuką. Belle epoque to z kolei piękne konie, lampy naftowe i romanse z wyższych sfer. Ale co z dentystami, którzy nie mieli środków znieczulających? Co z dziećmi, które umierały podczas porodów? Z gruźlicą, brakiem kanalizacji, nie mówiąc o pigułce antykoncepcyjnej?

 

(…)

 Gdyby - jak bohaterka "Purpurowej róży z Kairu", do której schodzi z ekranu jej ulubiony bohater - miał pan do wyboru rzeczywistość i fikcję, wybrałby pan rzeczywistość?
- Żyję fikcją i żyję z fikcji, bo na tym polega mój zawód. Ale nigdy nie byłem, jak Mia Farrow z "Purpurowej róży", panią Bovary. Rzeczywistość rzadko sprawia przyjemność - głównie męczy i przeraża. Gdybym tego nie akceptował, byłbym szaleńcem. A ponieważ przyjmuję to do wiadomości, jestem tylko pesymistą.

 

Całość Klick !!!



Tutt'ART@ di Maria Laterza komentarzy: 0

Malarstwo: Jose Roosevelt

mimimbla.blox.pl komentarzy: 0

Baw mnie

Michał Ogórek komentarzy: 0

Od siedmiu boleści

Robert Łuksza komentarzy: 0

Z tego wszystkiego można zapomnieć, że poza debatami są jeszcze dożynki