19 kwietnia 2024, piątek

Czytelnia człowieka dla ludzi

Ludwik Cichy

Ciało obce





Do czego służą dzieci? Ludzie poznają się tak naprawdę dopiero po pierwszym dziecku.





Ciało obce
- Boli mnie szyja od noszenia głowy ... - pomyślała - ... i za dużo mam już teraz tych wszystkich części ciała; niektóre są mi już naprawdę niepotrzebne – dokończyła głośno. Zabiła komara i złapała się na tym, że jednak odruchowo poprawia kok na widok kelnera, podchodzącego do stolika w sposób niemiłosiernie, dosłownie i irytująco samczy.

-     Czym mogę pani służyć?

-     To bardzo trudne pytanie – usłyszała swój głos.

-     Słucham ...? – kelner nie dorastał do jej oczekiwań.

-     Kolę!

-     Bardzo proszę.

-     Halo!

Kelner zatrzymał się, odwrócił i podszedł do stolika.

-     Ale z lodem – głos, który usłyszała wydał jej się obcy.

-     Proszę bardzo.

-     Halo! – kelner powtórnie zawrócił.

-     Albo bez lodu.

-     Proszę, będzie bez lodu.

-     Halo! – kelner udał, że jej nie słyszy i szedł dalej.

-     Halo! – tym razem zawrócił. Trzymała w dłoni papierosa, więc wyjął zapalniczkę i podał jej ogień.

-     Czy ja się panu podobam? – zdziwiła się słysząc to pytanie; była zdziwiona łatwością, z jaką można pytać o coś takiego.

-     ...?

-     No, czy podoba się panu moje ciało, czy zwrócił pan na nie szczególną uwagę, czy jest to jedynie kolejne obce ciało, które pan dzisiaj obsługuje za pensję stałą plus napiwki?! – żałowała, że to powiedziała.

-     Proszę pani, przyniosę kolę i lód osobno. Gratis. Wypije pani albo samą kolę albo z lodem.

Obserwowała jak kelner oddala się. Była bliska płaczu. Nagle poczuła jak ogarnia ją wściekłość. Na kelnera, za to, że pozwolił jej to wszystko powiedzieć.

-     Halo! Rezygnuję z pańskiej koli, z lodu gratis i z pana też – krzyknęła do nie zatrzymującego się kelnera.

-     Jak pani sobie życzy – odkrzyknął kelner znikając za wahadłowymi, drzwiami służbówki.

-     Wcale nie jest tak jak sobie życzę - ściszyła głos do szeptu i postanowiła spędzić swoje czterdzieste dziewiąte urodziny w innym, jakimś lepszym miejscu. Wkrótce jej wysportowana, dystyngowana i nie zdeformowana porodami sylwetka przetransportowała urodzinowy nastrój o dwie przecznice, w stronę city, kipiącego anonimową łatwizną milionowego miasta.

 

Ludwik Cichy

 

Obraz „Trębacz”, Piotr Parda

 

   

Komentarze:



Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.

Aktualnie brak komentarzy.
Wyraź swoją opinię:
Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.