Czytelnia człowieka dla ludzi
Na dziś
Na dziś
Na dziś
Jaszczur - nowy Shuty
Trzy zdania, nieprzypadkowe, wyjęte z Jaszczura (Sławomir Shuty, wydawnictwo Korporacja Ha! art!, październik 2012):
Dziś są targi?, mówię.
Jakie?, ona.
Książki, mówię, co za idiotka, a ona, że żartowała, na co ja, że strasznie kurwa śmieszne.
Większy fragment, Klick!!!
Sławomir Shuty o książce + info, Klick !!!
Śmierć w Misiu
Internetowa powieść kryminalna (w odcinkach), w której ginie Świetlicki (na początku), jest już w całości, wydana przez Wydawnictwo na prawdziwym papierze, z prawdziwymi literami do czytania w zdaniach. Nowa książka Cezarego Ostrowskiego z Poznania.
Na zdjęciu okładka
Polecamy!
Cezary Ostrowski
Śmierć w misiu
Mały fragment ze środka, nie zdradzający intrygi kryminalnej:
Po jednorazowym lecz pamiętnym stosunku płciowym z Żulią, Zając odmienił swój los. W tym sensie, że wszystko w jego życiu stało się spójne. Nie tak normalnie. Ale jakby lepiej. Papierki takie równo poukładane, podłoga mniej porypana, elegancko w ogóle. Kwiatki w wazonie, popielniczka wypierdzielona. Czad. Wódka z kieliszka.
Zając chciał najpierw szukać Żulii, gdyż był romantyczny. Nie znalazł. Nie był w stanie. Znał tylko swoje środowisko.
Poszedł na posterunek policji. To znaczy najpierw się nastukał, a potem poszedł.
- Przyszedłem złożyć doniesienie na złą kobietę – oznajmił na posterunku.
Kazali mu wyjść i wytrzeźwieć. Postraszyli policją.
Wrócił następnego dnia. Trzeźwy.
- Przyszedłem złożyć doniesienie na złą kobietę – powtórzył.
Zafrasowali się policjanci. O domach pomyśleli i o choince. O plastikowych modelach samolotów MIG. Wyjęli notesy…
Klick !!! do strony książki
Kochanie, zabiłam nasze koty
Nowa, od dawna oczekiwana powieść Doroty Masłowskiej.
Data premiery: październik 2012, wydawnictwo Noir sur Blanc
Kochanie zabiłam nasze koty to wypadkowa, jak to zwykle bywa z powieściami, przejęcia losem ludzkości i różnych osobistych udręk. W ingrediencjach znajdą więc Państwo moje zmęczenie radioaktywnymi miastami i moje zmęczenie radioaktywną sobą. I moje urzeczenie morzem jako tworem w sposób doskonały i beztroski łączącym w sobie bekres i ściek. Wreszcie - bezustanne zadziwienie kondycją duchową nowego człowieka. Człowieka wolnego, żyjącego poza takimi anachronicznymi, zaśmiardującymi molami kategoriami jak duchowość, religia, polityka, historia.
Człowieka w związku z tym bezjęzykowego, człowieka którego mową ojczystą jest Google Translator. Aktualnie mam więc nadzieję że będą lubili Państwo moją nową książkę. I że zrobi ona Państwa dzień.
Dorota Masłowska
Źródło, Klick!!!
Czerwcowa rozmowa z Dorotą Masłowską, Klick!!!
Krótka, banalna historia z ciągiem dalszym
o języku. który to już raz
28 lipca 2012
[161] od dawna mnie to frapuje. zwykle przed pisaniem, zanim usiądę do tekstu i zacznę – jak to się mówi – przelewać na papier czy też – jak to się mówi jeszcze inaczej – męczyć bułę, mam w głowie gotowy tekst. jest czytelna myśl i wyważona linia narracji, melancholia jak w czeskim filmie swobodnie przeplata się ze śmiechem, nie ma pretensji ani napinki, jest uczciwy autor i mimo że ciągną go w bramę koledzy-dygresje, zapraszają do tańca koleżanki-woltyżerki, to idzie prościutko, prosto do pointy, która po cichu rozrywa czytelnikowi serce. takie teksty mam w głowie, karteczko papieru, zanim zacznę pisać. proste i uczciwe. a potem zwykle coś się dzieje.
od dawna mnie to frapuje, to moje własne wyobrażenie wyobrażenia czytelnika na mój temat i to, jak mocno sam siebie trzymam za gardło, żeby ci czegoś nie powiedzieć albo nie powiedzieć niedbale. to zmienia wszystko, kartko papieru, całą relację między nami. zamiast obracać kamień w przełyku, autor zaczyna się stroić, poprawia czuprynę, wchodzi w kalosze swojego o sobie mniemania, ależ to głupie. przeglądam stare wiersze i zdaje się, że nie powiedziałem choćby połowy tego, co zamierzałem, i nie wiem, po jaką cholerę mówię ci o tym teraz. być może po to, żeby się usprawiedliwić, samego siebie przed sobą rozgrzeszyć: zawsze miałem dobre intencje, fiszko, biała karteczko, i teraz, w czasach wojen, naporu, już tylko o tym myślę, jak daleko jesteśmy od siebie – ja, który piszę, i ty, która właśnie przeczytałaś.
jakobe.art.pl, Klick!!!
Baja dla Piotra, co nie jest już małym chłopcem, więc przeważnie nie podoba mu się to, co podoba się wszystkim.
Ilustracja, Klick!!!
- Lisy są fajne. Wszystkie rude. A w mojej wsi ruda jestem tylko ja… - powiedziała Ivon.
- Znowu nie poszłaś do szkoły… - domyślił się lis.
- Nie lubię się uczyć tego co wszyscy – wytłumaczyła Ivon.
- Bo…?
- Nie chcę być taka jak oni.
- Bo…?
- Chciałabym być taka jak ty – powiedziała Ivon.
- Nawet ja sam nie chcę być taki jak ja – powiedział lis. – Lisy są niefajne.
Ivon oderwała wzrok od głębokiej panoramy skłaniającej do westchnień i spojrzała na siedzącego obok.
- Zapytaj pierwszej lepszej głupiej gęsi, a powie ci dlaczego lisy są niefajne – poradził lis, gdy wzrok napotkał wzrok.
- Gęsi nie są głupie; są fajne na swój sposób – powiedziała Ivon.
- Gęsi są smaczne, bardzo…
Rozległ się skrzek sokoła i przez chwilę oboje obserwowali jak ptak wznosi się coraz wyżej, a potem pikuje znienacka i znika gdzieś w dolinie.
- Nazrywałam trochę kwiatów dla ciebie, zobacz – powiedziała Ivon.
- Lubię kwiaty – lis z przyjemnością spojrzał na bukiet. – Są pożyteczne, dobrze mnie maskują gdy się skradam.
- Kwiaty są piękne przecież!
Przez chwilę milczeli. Ivon patrzyła na białe obłoki nad szczytami, a lis na zagajnik świerków, w którym coś się poruszyło.
- Hm… prawie nic o mnie nie wiesz – powiedział lis. – Jak można pragnąć być kimś, o kim nie wie się nic? - zapytał jeszcze a potem zerwał się i pokłusował w stronę świerków. Gdy był blisko, przywarł do ziemi i zaczął się skradać do tego, co się w nich ruszało, nieświadome bliskości lisa.
Wzorowe modne opowiadanie co myśli nie angażuje ani krępuje, a ma się poczucie obcowania z literą pisaną w sumie.
Rysunek: Gurbuz Dogan Eksioglu, Klick!!!
On już wyszedł a ona dopiero przyszła więc został bo nie musiał, a lubił jak nic nie trzeba. To ona też od razu została, bo poczuła że lubi a nawet więcej. Mam imię Arleta, powiedziała chociaż była Lucyna. Mówiłaś mi w styczniu już, przypomniał. Wciąż takich się dalej lubisz czepiać pierdół, uniosła się i brwi też uniosła więc wstał ale zaraz usiadł, bo lepiej było siedzieć w sumie.
Widziałam na jednej w grze takiej, jak facet się goli i w sumie nie wiem po co ci mówię. On nie odpowiedział chociaż z początku chciał ale się rozmyślił jednak.
A tym masz wciąż tak samo na imię, natarła znienacka. W sumie tak, usłyszał swoją odpowiedź, o ile mówisz do mnie a nie pod moim adresem jedynie. Dokładnie tak, odpowiedziała, ale nie chcę się angażować w twoją prywatność żeby być posądzona o takie coś zarozumiałe od razu albo rozdęte ego o.
Matka wie że ćpasz?, zainteresował się. A co masz? W sumie nic bo kartę od kasy przedłużam akurat. Ja kasę bym miała ale ty musisz skołować. A jak idę na tenis a może na basen oraz?, i w ogóle skąd masz tyle tych drobnych? Zarobiłam. Ciekawe jak? Ocieplenie zachodzi globalne to się perspektywy więcej ponarysowały trochę.
Coś bym w sumie wrąbał konkretnie, ujawnił. To chodź zadzwonimy na telefon. Ale spóźniony chyba już jestem właśnie sobie przypomniałem. Podkurwiasz teraz i to kompulsywnie już. Fajnie się z tobą tutaj tak teraz w sumie. Dokładnie tak, zdziwiła ją łatwość z jaką zgodziła się z tym odkryciem.
Za ścianą przy której siedzieli mewa chciała właśnie pogrzebać trochę w koszu dla diety wzbogacenia i urozmaicenia. Ale wystraszył ją warkot motolotni co na niej nadlatywał przezponad miastem bogaty weteryniarz, który dzisiaj akurat nie biegał regularnie do maratonu w zagranicznej stolicy co ma być dla lata uwieńczenia, tylko se dla zmiany obrazka przed oczami relaksowo lotnią zawarczał nieekologicznie. Więc odleciała i nie wzbogaciła ani nie urozmaiciła mewa nic. Za to kot w oknie piwnicznym pubu wygrzewając gnaty w słońcu odbił przezsennie po z myszy polędwicy podjedzeniu. Ogon zostawił sobie na później gorsze czasy.
Oni o tych fabułach siłowych nie wiedzieli, bo raz, była ściana, a w ogóle właśnie wyszli. Razem. Żeby coś wspólnie gdzieś albo kiedyś czy tam od razu i zaraz, bez specjalnego powodu i nie przymuszani przez nikogo.
Koniec
W tekście nie wykorzystano możliwości skorzystania z brzydkich wyrazów, ale ty możesz doskorzystać indywidualnie wyjątkowo i zgodnie z według potrzeb, by twórczo pouczestniczyć w interpretacji na miarę ego modnie swego rozdętego w autorskim liter układaniu.