Czytelnia człowieka dla ludzi
Kot na deszczu (opowiadanie)
Padało. Deszcz ociekał z drzew palmowych. Woda stała kałużami na wyżwirowanych ścieżkach. Klick!!!
Foto: afrykanka.pinger.pl
Ernest Hemingway
49 opowiadań
Państwowy Instytut Wydawniczy
Przełożył Bronisław Zieliński
Kot na deszczu
W hotelu mieszkało tylko dwoje Amerykanów. Nie
znali nikogo z ludzi, których mijali na schodach wychodząc
czy wracając do swego pokoju. Pokój ten
był na pierwszym piętrze, od strony morza. Wychodził
też na park i pomnik wojenny. W ogrodzie były
wysokie palmy i zielone ławki. W pogodny dzień
zawsze był tam jakiś artysta ze sztalugami. Artystom
podobały się palmy, które tam rosły, i żywe
barwy hoteli stojących naprzeciw ogrodu i morza.
Włosi przychodzili z daleka, żeby popatrzeć na pomnik.
Był on odlany z brązu i lśnił na deszczu.
Padało. Deszcz ociekał z drzew palmowych. Woda
stała kałużami na wyżwirowanych ścieżkach. Fale
morskie załamywały się długą linią w deszczu i spływały
z plaży, aby powrócić i znowu załamać się długą
linią w deszczu. Z placu przy pomniku zniknęły
wszystkie samochody. Po przeciwległej stronie, w progu
kawiarni, stał kelner i patrzał na pusty plac.
Żona Amerykanina stała przy oknie i wyglądała
na dwór. Na zewnątrz, wprost pod ich oknem, pod
jednym z ociekających wodą zielonych stolików,
przycupnął kot. Starał się skulić tak, żeby na niego
nie kapało.
— Idę na dół po tego kotka — powiedziała Amerykanka.
— Ja to zrobię — zaproponował z łóżka jej mąż.
— Nie, ja go przyniosę. Biedny kotek schował się
przed deszczem pod stolik.
Mąż czytał dalej, leżąc w nogach łóżka, podparty
dwiema poduszkami.
- Tylko się nie przemocz — powiedział.
Żona zeszła na dół, a właściciel hotelu wstał
i ukłonił się jej, kiedy mijała kantor. Jego biurko
stało w głębi kantoru. Był starym, bardzo wysokim
mężczyzną.
— Il piovel (pada deszcz) — powiedziała żona Amerykanina.
Lubiła właściciela hotelu.
- Si, si signora, brutto tempo* (tak, tak, proszę pani, brzydka pogoda) Bardzo brzydka pogoda.
Stał za biurkiem w głębi ciemnawego pokoiku. Żona
Amerykanina lubiła go. Podobała jej się śmiertelna
powaga, z jaką przyjmował wszelkie zażalenia.
Podobała jej się jego godność. Podobała się jego
chęć usłużenia jej. Podobało jej się jego podejście
do funkcji kierownika hotelu. Podobała jej się jego
stara, ociężała twarz i duże ręce.
Myśląc o tym, że go lubi, otworzyła drzwi i wyjrzała
na dwór. Padało jeszcze gęściej. Przez pusty
plac szedł w stronę kawiarni jakiś mężczyzna w gumowej
pelerynie. Kot powinien był być na prawo.
Chyba będzie mogła tam dojść pod okapem dachu.
Kiedy tak stała w progu, otworzył się za nią parasol.
Była to pokojówka, która sprzątała ich pokój.
— Żeby pani nie zmokła — uśmiechnęła się mówiąc
po włosku. Oczywiście przysłał ją kierownik
hotelu.
Amerykanka, z pokojówką trzymającą nad nią
parasol, poszła wyżwirowaną ścieżką pod ich okno.
Stolik tam był, jasnozielono obmyty deszczem, ale
kot zniknął. Nagle poczuła się zawiedziona. Pokojówka
spojrzała na nią.
— Ha perduto qualche cosa, signora? (czy pani coś zgubiła?)
— Tu był kot — powiedziała Amerykanka.
— Kot?
— Si, il gatto.
— Kot? — roześmiała się pokojówka. — Kot na
deszczu?
— Tak — odparła. — Pod tym stołem. — A po
chwili: — Och, tak chciałam go wziąć! Chciałam
mieć kotka.
Kiedy to powiedziała po angielsku, twarz pokojówki
zesztywniała.
— Chodźmy, signora — rzekła. — Trzeba wrócić
do środka. Pani zmoknie.
- Chyba tak — powiedziała Amerykanka.
Zawróciły wyżwirowaną ścieżką i doszły do drzwi.
Pokojówka zatrzymała się na dworze, żeby zamknąć
parasol. Kiedy Amerykanka przechodziła obok kantoru,
padrone skłonił jej się zza biurka. Poczuła, że
jakby ścisnęło się w niej coś bardzo małego. Przy
padrone czuła się bardzo mała, a jednocześnie naprawdę
ważna. Doznała chwilowego uczucia najwyższej
własnej ważności. Weszła na gorę po schodach.
Otworzyła drzwi pokoju. George leżał na łóżku
i czytał.
— Masz tego kota? — zapytał odkładając książkę.
— Już go nie było.
— Ciekawe, gdzie poszedł — rzekł pozwalając
oczom wypocząć od czytania.
Usiadła na łóżku.
— Tak go chciałam — rzekła. — Nie wiem, czemu
chciałam go tak bardzo. Chciałam wziąć tego
biednego kotka. Wcale nie jest zabawne być biednym
kotkiem na deszczu.
George czytał znowu.
Podeszła do toaletki, usiadła przed lustrem i zaczęła
przeglądać się w nim za pomocą ręcznego lusterka.
Przestudiowała swój profil najpierw z jednej,
potem z drugiej strony. Następnie obejrzała tył swojej
głowy i szyję.
— Nie uważasz, że to byłby dobry pomysł, gdybym
zapuściła dłuższe włosy? — spytała, znów oglądając
swój profil.
George podniósł wzrok i zobaczył jej szyję od tyłu,
z włosami przystrzyżonymi krotko jak u chłopca.
— Mnie się podoba tak, jak jest.
'— A mnie się to już tak znudziło — odparła. —
Znudziło mi się wyglądać jak chłopiec.
George poprawił się na łóżku. Nie spuszczał z niej
oka, odkąd zaczęła mówić.
— Wyglądasz bardzo a bardzo ładnie.
Położyła lusterko na toalecie, podeszła do okna
i wyjrzała. Ściemniało się.
— Chcę zaczesywać w tył włosy zupełnie gładko
i robić z tyłu duży węzeł, taki, który bym czuła —
powiedziała. — Chcę mieć kotka, który siedziałby
mi na kolanach i mruczał, kiedy go gładzę.
— Tak? — odezwał się George z łóżka.
— I chcę jadać przy stole zastawionym moim
własnym srebrem, i chcę mieć na nim świece. I chcę
żeby była wiosna i żebym mogła czesać włosy przed
lustrem, i chcę kotka i jakieś nowe sukienki.
— E, daj spokój i weź sobie coś do czytania —
rzekł George. Czytał znowu.
Jego żona wyglądała przez okno. Było już zupełnie
ciemno, a deszcz wciąż padał między palmami.
— Tak czy owak, chcę kota — powiedziała. —
Chcę kota. Chcę go zaraz. Jeżeli nie mogę mieć długich
włosów ani żadnej przyjemności, to chociaż mogę
mieć kota.
George nie słuchał. Czytał książkę. Jego żona spojrzała
przez okno na plac, na którym zapłonęły latarnie.
Ktoś zapukał do drzwi.
— Avanti1 — powiedział George. Podniósł wzrok
znad książki.
W progu stanęła pokojówka. Trzymała przyciśniętego
mocno do siebie dużego, nakrapianego kota, który
zwisał wzdłuż jej ciała.
— Bardzo przepraszam — rzekła. — Padrone kazał
mi to przynieść dla signory.
Przełożył Bronisław Zieliński
Komentarze:
Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.