29 marca 2024, piątek

Teatr rozmowy

Dariusz Łukaszewski

Na lato Pogodno





"Pani w obuwniczym miała taki ruch, aż jej się buty rozeszły…"




Dariusz Łukaszewski: - Oj! Nie za bardzo spełniacie normy Unii Europejskiej w zakresie wykwintności słownictwa i szybkości w tańcu na scenie. Czy celowo, bo jak wszyscy, marzycie o karierze w Ameryce?

Jacek Szymkiewicz (gitarzysta i wokalista): Nie.

To jest odpowiedź?

- „Nie”, to jest odpowiedź, i teraz pytanie pomocnicze do ciebie: czy wymagane są odpowiedzi długimi zdaniami?

Nie są zabronione, więc korzystajcie z tej opcji, proszę.

- Brak wykwintności w słowach oraz koślawy taniec, biorą się z tego, że zespół założył sobie, że nigdy nic sobie nie założy, a muzyka zawsze była dla nas – mówiąc językiem ludzi parających się kulturą – była taką przestrzenią wolności. I im bardziej to, co robimy nie było niczym skrępowane, tym bardziej czuliśmy się w tym wolni i tym większą radość czerpaliśmy. A radość czerpana, była głównym czynnikiem napędowym, dopiero później doszły wszystkie inne, jak problem nagrania płyty, sprzedania tej płyty, nagrania następnej, i tak dalej. Na początku była tylko olbrzymia radość czerpana z tego, że robimy coś, co daje nam poczucie wolności.

W twojej odpowiedzi trzykrotnie padło słowo wolność, w moim pytaniu raz pojawiła się Ameryka. Czy twoja wolność nie ma jednak czegoś wspólnego ze Statuą Wolności i chęcią czmychnięcia do amerykańskiej oazy wolności?

- Przed chwilą dałem do zrozumienia, że będę posługiwał się językiem ludzi, którzy tworzą kulturę. Sam zauważyłeś, że nie jesteśmy wykwintni, więc użyłem języka, którym się na co dzień nie posługujemy, stąd moje sformułowanie „przestrzeń wolności”. Zrobiłem to tylko i wyłącznie na użytek tej rozmowy…

Udowodniłeś, że jesteś człowiekiem kulturalnym…

- …normalnie, chodziło by o to, że jest to pełny piździec, że jesteśmy zajebiście szczęśliwi w momencie, kiedy to wszystko robimy. Ale chciałem, żeby to zabrzmiało w tej rozmowie według standardów, do których nie pasujemy. Mówiąc zwyczajnie i ładnie, chodzi to, że muzyka, moment pisania tekstów, czy wykonywania tego potem na scenie, daje nam poczucie radości i wolności. Natomiast nie ma to nic wspólnego z wielkim snem amerykańskim.

Skoro już tyle o radości to i ja dorzucę prywatną cegiełkę. Otóż, jesteście sprawcami dwóch moich bardzo radosnych zaskoczeń. Kiedy przed trzema, chyba, laty usłyszałem w „Trójce” - „Pogodno”, utwór „Uśmiech się”, pomyślałem: Kurcze, chłopaki ze Szczecina, z Pogodna! Bo ja też pochodzę z Pogodna, ul. Wawrzyniaka 1/8…

- Niedaleko uniwerku?

Tam, gdzie ósemka zakręcała z powrotem i już nie jechała dalej na Głębokie. Ale zauważyłem potem, że z waszych tekstów i wywiadów wcale nie wynika, że jesteście „chłopaki z Pogodna”, więc pomyślałem: Kurcze, farbowane lisy, podszyli się. Aż tu niedawno, czytam w Internecie, że wy rzeczywiście jesteście z Pogodna. Czyli - myślałem, że jesteście z Pogodna, i wy faktycznie z Pogodna jesteście! Duża radość.

- Hmm… Marcin i Jarek są z Gryfina, Michał jest ze Śląska z Żor, a ja z Choszczna. Żaden z nas nie jest szczecinianinem, choć wszyscy przez chwilę mieliśmy epizod szczeciński, a Jarek ma go do dzisiaj. A nazwa „Pogodno” wzięła się stąd, że to po prostu fajne słowo jest.

- Ale czy można ci wierzyć? Bo przecież słyniecie i z tego, że wprowadzacie, na przykład w Internecie, wiele przekłamań na własny temat?

- Owszem, legendarny rozpad zespołu, sto koncertów w Berlinie… to są wszystko kłamstwa, bzdety, które wymyślamy sami.

Po co?

- Żeby unikać krępujących informacji, które prokurowaliby niekompetentni dziennikarze.

A, to wy chcecie prywatność zachować?!

- To się do końca nie udaje.

Ja tu widzę taką dychotomię: dzisiaj na wasz koncert w Poznaniu ściągną tłumy, ja z wami robię wywiad, więc interesują się wami masmedia, czyli z jednej strony po uszy tkwicie w imponderabiliach budujących wizerunek gwiazdy, a z drugiej strony prywatności wam się zachciewa…

- Tutaj jest właśnie małe „ale”. Wszystko by się zgadzało: i te imponderabilia, i te media, i ta dychotomia, jeszcze bym to jakoś przeżył, ale kiedy używasz słowa gwiazda, to – tak mi się wydaje, choć mogę się mylić – te wszystkie kłamstwa, które sami sobie wymyśliliśmy, sprytnie umieściły nas gdzieś z boku. I nawet jeśli istniejemy gdzieś w tym medialnym obiegu, nawet jeżeli na nasze koncerty przychodzą ludzie, to nie mamy statusu gwiazdy. Udało nam się to tak sprokurować, że możemy równie dobrze nie grać, jak grać. Nie ma takiego ciśnienia zewnętrznego, które zmuszało by nas do odgrywania roli ludzi, którymi ani nie jesteśmy, ani się nie czujemy. Uchroniliśmy się przed wpadnięciem w pułapkę zakładnictwa bycia gwiazdą, nie musimy zachowywać się jakoś szczególnie nienaturalnie, bo ludzie takiego wizerunku oczekują od tego zespołu. Raczej jest tak, że „Pogodno” zachowuje się tak, jak chce się zachowywać i mamy święty spokój.

Ale nie ma tak fajnie, żeby – jak się ma ochotę – czerpać z tego wszystkiego pozytywnego, co jest wpisane w życie gwiazdy, a tam gdzie się można pobrudzić, trzeba robić coś wbrew sobie, to tam dziękujemy za bycie gwiazdorem! Jakby tak było, toby nie było warto nikomu zostawać miliarderem, bo nic sobie więcej nie będzie w stanie kupić jak taką sytuację komfortową, w jakiej wy niby jesteście: kiedy chcecie - pracujecie, a kiedy wam się nie chce – nie robicie nic. Zgodzisz się, że pieniądze trzeba mieć; Gertruda Stein powiedziała, że od zwierząt różnią nas dwie rzeczy: stosunek do pieniędzy i kompleksy, macie chyba jakiś realny stosunek do pieniędzy?

- Posiadamy żony, posiadamy dzieci, posiadamy mieszkania, w których trzeba mieszkać, posiadamy numery identyfikacji podatkowej, posiadamy cały zestaw uzależnień, i pełną świadomość tego, że to posiadamy. My nie jesteśmy beztroskimi lekkoduchami, które zatrzymały się w rozwoju na bajkach dla dzieci. Jasne, że jeżeli planujemy sezon niekoncertowy „Pogodna”, to musimy iść do pracy: ja dopinam sprawę swojej płyty, sekcja dopina sprawę swojej płyty, Marcin z Nosowską zajęcia jakieś odbywa, więc to nie jest taka akcja, że kładziemy do grobu „Pogodno”, tylko próbujemy innych rzeczy, a potem wracamy do tego radosnego grania, jakie od początku istnienia uprawiamy.

Posiadacie jeszcze nałogi: papierosy i spanie – opowiadacie o tym na You Tube.

- To musiało być dawno nagrane, od tamtego czasu piłeczka odbiła się już milion razy i zrobiliśmy siedemnaście fikołków.

Z dawych dziejów jeszcze – byliście nominowani do Fryderyka w kategorii „Najlepsza płyta z muzyka alternatywną”. Co to jest muzyka alternatywna, wobec czego jesteście alternatywą? Wobec Pink Floyd, Soyki, Mazowsza, Czerwonych Gitar, Dody, Mozarta?

- Fryderyki mają wiele wad. Tutaj najprawdopodobniej komuś się pomyliła muzyka alternatywna z niszową, niezależną.

Czy to jest ciężka, czy przyjemna robota, pracować w „Pogodnie”?

- Już kiedyś opowiadałem tę anegdotę, ale skoro wywołałeś ten temat – parę lat temu pojechałem do mojego rodzinnego Choszczna i spotkałem kolegę z liceum, cześć, cześć, co u ciebie, a u ciebie, co robisz? Mówię, że nagrywam muzykę, koncertuję z zespołem, trochę komponuję, piszę teksty… on uśmiecha się od ucha do ucha i mówi: to super, wiesz, ja też nic nie robię. Nie chcę tu narzekać, czy uprawiać prywatnej martyrologii, ale granie daje w kość, ma taką diaboliczną właściwość, że wciąż się przemieszczasz do kolejnego obcego miejsca, w którym przeważnie się pali, przeważnie pije, i tak dalej, i przychodzi taki moment, że musisz sobie narzucić jakiś prywatny reżim higieniczny, i fizyczny i psychiczny, żeby się nie rozpaść na cząstki elementarne, żeby ta podróż nie zabrnęła w obszary koszmaru.

Kiedy się was ogląda na scenie, nie przypominacie ofiar skatowanych koszmarem monotonii przemieszczania i odgrywania tego samego spektaklu. Ja was odbieram jako bardzo pogodnych ludzi, którzy za każdym razem w sposób radosny i ze świeżością pierwszego razu uwodzą publiczność odgrywanym spektaklem.

- Jakkolwiek by to infantylnie zabrzmiało: poniekąd realizujemy nasze marzenia młodzieńcze. Zawsze marzyłem, żeby jeździć z gitarą, śpiewać, przemieszczać się jak cygan, i to się stało. Po prostu realizuję swoje marzenie. I to jest wielka sprawa, doprowadzić do tego, że marzenie przybiera realny kształt. Nawet jeśli jest to marzenie o zakupie samochodu, to gdy ktoś kupuje sobie to wyśnione auto, można sobie wyobrazić, że jest posrany ze szczęścia, więc można sobie też wyobrazić, że my na każdym koncercie jesteśmy posrani ze szczęścia, bo realizujemy swoje marzenie. My niektóre piosenki zagraliśmy już parę dobrych razy, i jeżeli udaje nam się je zagrać ze świeżością, o jakiej mówiłeś, to tylko dlatego, że wspólne muzykowanie wciąż nas cieszy. Jeżeli przestanie nas cieszyć, wtedy przestaniemy grać.


Dariusz Łukaszewski



Wpis na forum internetowym „Pogodno”


Prezes spółki giełdowej wzywa sekretarkę:

- Pani Halinko, jedziemy na weekend do Czech. Proszę się pakować. Sekretarka po przyjściu do domu przekazuje nowinę mężowi:

- Kryspin, jadę z szefem w delegację. Biedactwo, będziesz musiał sobie jakoś poradzić sam. Facio dzwoni do kochanki:

- Waleria, jest dobrze. Stara wyjeżdża na weekend, zabawimy się nieco.

Kochanka, nauczycielka matematyki w gimnazjum męskim dzwoni do swego ucznia:

- Kamilek, będę zajęta w weekend. Korepetycje odwołane.

Zadowolony uczniak dzwoni do dziadka:

- Dziadziu, nie mam korków. Mogę do ciebie wpaść na weekend.

Dziadek, prezes spółki giełdowej dzwoni do sekretarki:

- Pani Halinko, wyjazd odwołany. Pojedziemy za tydzień.

Sekretarka dzwoni do męża:

- Kryspin, szef odwołał wyjazd.

Facet do kochanki:

- Waleria, chujnia. Stara zostaje w chacie.

Kochanka-nauczycielka do ucznia:

- Kamil, korepetycje o 10.00 rano w sobotę.

Uczeń do dziadka:

- Dziadziu, lekcje jednak będą. Nie mogę wpaść do ciebie.

Dziadek-prezes do sekretarki:

- Pani Halinko, jednak w ten weekend wyjeżdżamy....

/wpis na forum internetowym grupy „Pogodno”/




To nie nasza sprawa


Tylko nie mówcie mi, że się opowiadacie

tylko nie mówcie mi, że się opowiadacie

przecież nie ma żadnych stron

przecież się nie ma za czym opowiadać


ona kochała go, a on kochał ją

a potem nie

i czy to jest formalnie grzech

i czy to jest formalnie błąd

czy to jest formalnie zdrada


czy to jest powód do tworzenia stron

a może to jest ich prywatna sprawa


więc czemu się opowiadacie

czemu się opowiadacie

czemu się przecież nie ma żadnych stron

przecież się nie ma za czym opowiadać

/fragment piosenki/


Góral


jest taki moment, kiedy zarzuca

I właśnie o ten moment chodzi


/fragment piosenki/



Skit Drugi


Prawdziwe

cudowne wypróżnienie

jest

możliwe


gdy do końca wsłuchasz się

w potrzebę

/fragment piosenki/



uśmiech się

Uśmiech się

Policz dobra czas

Zły duch mieszka tak daleko stąd

Miej chęć na miłosne gry

Słońce jest zawsze tam gdzie pada deszcz

Więc nie bój się deszczu

Bo ja jestem deszczem

Co pada na Twoje włosy

I na Twoje ręce







Dżez


odnajdujesz się, lekko zmiażdżony lolkiem

siedzisz na podłodze i słuchasz j. coltrane'a

wchodzi misiu, uśmiecha się, pyta co

odpowiadasz

dobrze mi wchodzi dżez

i drugie odnajdujesz


odnajdujesz siebie na stacji cpn

jak tniesz sobie ręce

tniesz sobie klatę

lejesz krew tam, gdzie się leje wachę

nic z tego nie zdarza się

to znaczy

masz zdrowy łeb


i ostatnie plum, plum odnajdujesz


odnajdujesz siebie

jest wioska

jest środek wilgotnego lata

jest mały dom na wiosce

jesteś ty

jest panna

jest pora śniadania

panna dba o śniadania

bo panny maja to do siebie

że dbają

po obwitym śniadaniu panna chowa się w łazience

zaczyna się smarować kremami na wieczną młodość

a ty wychodzisz na podwórko

ganiasz się z dwoma psami

palisz małego lolka

wracasz do pokoju

włączasz swoją ukochaną muzykę

siadasz

wchodzi panna i pyta się

co, śpisz

a ty mówisz

nie, trawię

nie, trawię

dobrze

dobrze

dobrze

dobrze

dobrze


dobrze mi wchodzi dżez

to znaczy masz zdrowy łeb

nie trawię

dobrze

dobrze

dobrze

dobrze

dobrze

/cała piosenka/





Alinka


zaczęło się od tego że do jajecznicy

dostał się nie wiedzieć jak kawy dzban

i wszystkie wątki nagle przestały sie liczyć

i wszystkie przeszły na dalszy plan


i nagle nie wiem dla kogo

biję się sama ze sobą

i nagle nie wiem dla kogo

tak chcę mi się bić


Zaczęło się od tego że z pewnym świtem

zaświtał mi w głowie piękny plan

i z oczekiwań nagle zrobiły się nici

oczekiwania przeszły na dalszy plan


i nagle nie wiem dla kogo

rozmawiam sama ze sobą

i nagle nie wiem dla kogo

ma chcieć mi się żyć

/piosenka, Pogodno – Opherafolia/



skład „Pogodna”:

  • Jacek Szymkiewicz – wokalista i gitarzysta,

  • Marcin Macuk – klawisze,

  • Michał Pfeiff – bas i wokal,

  • Jarek Kozłowski – perkusja

   

Komentarze:



Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.

Aktualnie brak komentarzy.
Wyraź swoją opinię:
Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.