19 marca 2024, wtorek

Teatr i jego ludzie

Teatr Ósmego Dnia

Rozmowa z Ewą Wójciak o najnowszym spektaklu

Osadzeni. Młyńska 1. Premiera:   ‎7 lipca 2011,  godzina:21:00, Poznań, Teatr Ósmego Dnia, ul. Ratajczaka 44



Coraz bardziej interesujące wydają mi się prawdziwe ludzkie świadectwa i to, w jaki sposób człowiek zapisuje świat swoim życiem. Coraz mniej natomiast mam zrozumienia i tolerancji dla indywidualnych fikcji artystycznych, rzadko potrafię odnaleźć w nich coś wartościowego. A te biografie mnie poruszają. To jest osiem bardzo różnych historii, które składają się na obraz człowieka, w którym wszystko się komplikuje, a nie upraszcza. Wydaje mi się to pociągające, ponieważ im dłużej żyję, tym bardziej doceniam właśnie tę komplikację i brak prostych odpowiedzi – także dotyczących skrajnych wartości.


 

 

 

 

 

 

Na początku spektaklu Osadzeni. Młyńska 1 cytujesz jednego z jego bohaterów, który pyta: Czy my i nasze życie możemy być dla kogoś interesujący? Dlaczego o tych losach warto opowiedzieć?

 

Coraz bardziej interesujące wydają mi się prawdziwe ludzkie świadectwa i to, w jaki sposób człowiek zapisuje świat swoim życiem. Coraz mniej natomiast mam zrozumienia i tolerancji dla indywidualnych fikcji artystycznych, rzadko potrafię odnaleźć w nich coś wartościowego. A te biografie mnie poruszają. To jest osiem bardzo różnych historii, które składają się na obraz człowieka, w którym wszystko się komplikuje, a nie upraszcza. Wydaje mi się to pociągające, ponieważ im dłużej żyję, tym bardziej doceniam właśnie tę komplikację i brak prostych odpowiedzi – także dotyczących skrajnych wartości. Te historie pokazują uwikłanie człowieka w nieustającą dialektykę skrajności, a ponadto są niekiedy świadectwem bardzo żywej inteligencji i dystansu do siebie i tego, co się przeżyło. Osadzeni, z którymi się spotykaliśmy, zdecydowali się opowiedzieć swoje biografie publicznie. Również dlatego są one tak ważne – bo to nie było proste, to była odważna decyzja.

 

Gdy z wielu godzin nagrań wybierałaś to, co znajdzie się w scenariuszu, na co zwracałaś szczególną uwagę? Czego szukałaś w tych historiach?

 

Szukam zawsze tego samego – jakiegoś momentu w człowieku, kiedy stoi on na krawędzi między złem a dobrem, prawdą a kłamstwem, światłem a ciemnością, kiedy staje przed wyborem, koniecznością samookreślania, oceniania siebie, kiedy musi na nowo interpretować swoje relacje ze światem. W historiach osadzonych to widać bardzo wyraźnie.

Wartością naszych spotkań było to, że mogli opowiadać, o czym chcieli, mówić o rzeczach, o których normalnie nie mówią. To było czasem wstrząsające i zaskakujące dla nich samych.

 

Na początku waszej pracy wyzwaniem było zdobycie ich zaufania. Czy to się od początku udawało?

 

W zasadzie tak, pewnie wpłynął na to sposób, w jaki się do nich zwróciliśmy. Dużo im opowiadaliśmy o tym pomyśle, spotykaliśmy się, pokazywaliśmy im fragmenty naszych przedstawień, część z nich przychodziła do teatru. Próbowaliśmy się nawzajem poznać. Ważnym momentem było dla nich zobaczenie Paranoików i Pszczelarzy, bo dzięki temu mogli się przekonać, na czym polega metoda pracy, którą im zaproponowaliśmy. Uświadomili sobie, że to będą ich historie, że będą autentyczni, że nie zostaną schowani za żadnymi fikcyjnymi postaciami.

 

Zaproponowałaś, by przeczytali Elegie Duinejskie Rilkego. Dlaczego wybrałaś akurat te utwory?

 

Rilke to jeden z poetów, którzy mnie ukształtowali i którzy do dzisiaj robią na mnie piorunujące wrażenie. On mówi o istocie człowieka w tak uniwersalny sposób jak być może nikt inny. Mam wrażenie, że w metafizyczności i uniwersalizmie tych utworów odbijają się losy bohaterów naszego przedstawienia. Od początku oczywiście zdawałam sobie sprawę, że będę musiała przebrnąć przez barierę pewnego stereotypu. Wśród osadzonych jest paru, którzy czytają dobrą literaturę, ale wiadomo, że stereotyp jest inny. Wiedziałam, że będę musiała ich przekonać, wyjaśnić czemu wybrałem tę poezję.

 

Spodziewałaś się, że tak chętnie będą się z nią mierzyć?

 

Nie, bałam się tego. Wierzyłam jednak, że odnajdą w tym coś swojego, że te strofy dotykają ich losu. Oczywiście wiedziałam, że zamknięcie i izolacja sprzyjają wewnętrznej, głębokiej refleksji niezależnie od poziomu wykształcenia. I to się potwierdziło – nawet ci spośród nich, których historie życia wydają się dość banalne i pozbawione wzniosłych momentów, okazali się skłonni do rozmyślania o rzeczach ostatecznych.

 

Co łączy te historie? Poza wyrokami i miejscem, w którym się znaleźli dostrzegasz w nich jakieś wspólne wątki?

 

Wspólnym motywem jest na pewno doświadczenie życia bezrefleksyjnego, które mają za sobą – życia w pośpiechu, w automatyzmie, życia podporządkowanego zdobywaniu pieniędzy. A potem nagle, po krótkim okresie sukcesu materialnego, gdy jak niektórzy mówią o sobie byli królami życia, znaleźli się w zupełnej pustce. To dopełnia obrazu człowieczeństwa.

 

Osadzeni są obecni w tym spektaklu poprzez swoje historie opowiedziane przez was i przez nagrania wideo, na których sami czytają Elegie Rilkego. Zastanawiałaś się, jakie znaczenie ten projekt może mieć dla nich?

 

Wychodziłam z intencją, by dla obu stron było to ciekawe przeżycie, ale nie zakładałam, że komuś przyniosę światło. Dziś wiem, że to doświadczenie stało się dla nich z różnych powodów istotne. Potwierdza to przekonanie o nieskończoności człowieka, o tym, że są w nim ogromne możliwości, których sobie nie uświadamia. To spotkanie z teatrem, ze środowiskiem, z miejscem było dla niektórych z nich jak odkrywanie innej planety. Nie mieli dotąd kontaktu z takimi ludźmi, z takim stylem rozmowy czy taką kategorią świata.

To spotkanie okazało się niezwykle ważne również dla nas. Otworzyło nam nową perspektywę postrzegania człowieka – człowieka dźwigającego się z doświadczenia krytycznego.

 

Co jest głównym tematem, głównym dramatem tego przedstawienia?

 

Głównym dramatem jest zmaganie, o którym wspomniałam wcześniej. Rilke w ich wykonaniu może być pociągający, bo jest dla nich trudny. O ten wysiłek w spektaklu chodzi. Jedną z bardziej fantastycznych chwil w naszych relacjach był moment, gdy oni po pierwszych próbach czytania wierszy ocierali pot z czoła i mówili, że wiedzieli, że będzie trudno, ale nie że aż tak. Oni przekraczają siebie czytając tę poezję tak jak wcześniej przekraczali siebie opowiadając o swoim życiu. To przekraczanie pociąga mnie najbardziej.

 

 

Rozmawiała Paulina Skorupska

   

Komentarze:



Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.

Aktualnie brak komentarzy.
Wyraź swoją opinię:
Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.