Czytelnia człowieka dla ludzi
Uprzejmy facet (opowiadanie)
Bariery zaczęły się unosić, kompletnie bez pośpiechu. Dwie przeciwstawne kolumny ruszyły mozolnie, a potem coraz szybciej wszyscy rozjechali się do swoich światów. Dobry Bóg zesłał słońce, które wzięło kobietę do przesuszenia. Całość Klick !!!
Ilustracja: Mujeres artistas/fb
Uprzejmy facet
- Niech to szlag… - wyłączył światła a potem cały samochód. Był pierwszym zatrzymanym przez opuszczone bariery na kolejowym przejeździe. – Że też zachciało mi się uprzejmości na pasach – zganił się.
W lusterku widział rosnącą kawalkadę ustawiających się za nim. Zobaczył też zbliżająca się kobietę, tę, dla której zatrzymał się na pasach.
- Ta moja zasrana, obsesyjna uprzejmość…! – zaczął się opieprzać, ale nie dane mu było rozwinąć myśli, bo z oddali zaczęła szybko narastać syrena strażacka.
Czerwony potwór wyhamował na drugim pasie obok tak, że widział przez szybę strażaków przebierających się dopiero pośpiesznie w skafandry. Zanim ich twarze zniknęły w półcieniu wielkich hełmów, zdążył im się przyjrzeć.
- Kurde, jakie zwykłe chłopki mizerne!? To są ci bohaterowie z nieludzko bohaterskiego świata? Na filmach inaczej to wygląda.
Syrena zawyła na najwyższej częstotliwości, więc jedna z barier uniosła się i przepuściła strażaków, po czym opadła. Włączył wycieraczki, żeby lepiej widzieć czerwony wóz nabierający pędu na długiej prostej.
Kobieta doszła do przejazdu i stała prawie na wyciągnięcie ręki. Mógł się jej teraz przyjrzeć bezpiecznie, bez narażenia na posądzenie o cokolwiek. Stała bez parasola i cierpliwie mokła; nawet nie próbowała osłonić głowy. Znowu rozległa się syrena. Podjechało pogotowie i bariera znów uniosła się i opadła. Dostrzegł kroplę ciężejącą na końcu nosa kobiety.
- Jak krowa moknąca na łące – pomyślał, gdy kropla spadła ustępując miejsca nowej.
Podkręcił wycieraczki, bo deszcz się wzmagał.
- No nie! – postanowił gdy strugi zaczęły siec z łoskotem w dach auta. – Może się pani schowa tutaj trochę …? – zaproponował przez otwarte drzwi, ale kobieta nie odpowiedziała, w ogóle nie zareagowała. Zamknął drzwi. Patrzył jak z końca jej nosa spływa strumyk.
– To ja też tutaj z panią solidarnie pomoknę – wyskoczył na chodnik i z miejsca poczuł lodowatość przenikającą ubranie.
- Nie trzeba – powiedziała cicho kobieta.
- Niech pani wsiada, przecież nic pani nie zrobię, dookoła są ludzie!
- Nie trzeba. Co ludzie powiedzą, proszę pana… - dalsze słowa, o ile były, zagłuszył przelatujący z hałaśliwym łoskotem osobowy.
Dał spokój i wsiadł z powrotem do auta. W lusterku zobaczył zarykujących się ze śmiechu gówniarzy w czerwonej beemce z tyłu.
Bariery zaczęły się unosić, kompletnie bez pośpiechu. Dwie przeciwstawne kolumny ruszyły mozolnie, a potem coraz szybciej wszyscy rozjechali się do swoich światów. Dobry Bóg zesłał słońce, które wzięło kobietę do przesuszenia.
Zatrzymał auto na poboczu i wyjął mapę. Tylko 14 kilometrów dzieliło go od tego cholernego miasta. Zapalił, dopalił i zgasił papierosa.
Zaparkował przy ratuszu, wyjął torbę z bagażnika i wybrał sklep w ścianie kamienic, urzędów i filii wielkich banków.
- Ma pani czapki, takie wełniane, na rower?
- Proszę bardzo, jest w czym wybierać – młoda, ładna dziewczyna ekspediująca z entuzjazmem przy stoisku sportowym rozłożyła przed nim kolorowy, wełniany wachlarz. – Zresztą panu to byłoby w każdej do twarzy, a nawet bez też – uśmiechnęła się ładnie i szczerze.
- Hmmm… e, może się jeszcze rozejrzę… - odwzajemnił uśmiech, zostawił torbę pod ladą i wyszedł.
Wrócił po minucie.
- Skleroza – posłał dziewczynie uśmiech. – Zostawiłem tu moją torbę z bombą. Może podłożę ją lepiej w jakimś banku?
- Ha, ha, ha, a jaki dowcipny na dodatek – dziewczyna bez skrępowania zaprezentowała się w swojej najlepszej okazałości.
- To do zobaczenia, w jakimś lepszym świecie – zamachał dłonią i wyszedł z torbą.
Nie słyszał odgłosu wybuchu, gdy w przydrożnym zajeździe zamawiał naleśniki z serem, kawę bez cukru i dwa tosty porowe. W telewizorze, podwieszonym pod sufitem też jeszcze o tym nie mówili; śpiewała Rihanna, na jakiejś pustyni: "Dobry facet, to martwy Indianin..."
- Nawet podobna – pomyślał. – Cholera! – sparzył sobie usta kawą. – Szlag by to wszystko...!
Ilustracja: Mujeres artistas/fb Klick !!!
Komentarze:
Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.