Jak rozpoznać złodzieja

Ludzie wyobrażają sobie monstrum chroniące się na poboczu wśród populacji odrzuconych, gdzie jego mocno zużyta przygarbiona postać, czająca się w za dużym płaszczydle, z krzywym złamanym nosem nadającym sępi wygląd, nie rzuca się oczy.
Ale niech no taki tylko wychynie z ukrycia – zdemaskujemy natychmiast: te krzaczaste brwi zawodowego kanalarza, te maleńkie świńskie oczka wyglądające z zapuchniętej twarzy jak przez lufcik, do tego obowiązkowo blizna – no co, nie zdemaskujemy? A nawet jak to ujdzie naszej uwadze, to wielkiego stygmatu na czole złodziejskim nie przeoczymy przecież. I prędziutko pogonimy policją całego świata!
Niestety, instrumentarium umożliwiające złodziejowi udawanie niebycie złodziejem jest urągająco dostępne; takie czasy.
Dlatego zamiast odpychającego monstrum o wyglądzie sępa, zbliża się do nas wysportowana sylwetka z ujmującą twarzą nastoletniej anielicy w czapeczce NJC i zagaduje życzliwą buzią pełną białych perełek. Albo szarmanckim gestem Banderasa przepuszcza nas przodem w drzwiach nosiciel opalenizny do pozazdroszczenia z Jamajki solarium: - Ależ proszę... - nieskazitelną polszczyzną dopełniając zwodniczo ujmujący wgląd całości.
Jak zatem rozpoznać złodzieja?
Najlepiej po tym, że w ogóle i krańcowo na złodzieja nie wygląda; tak się kompletnie nie wyróżnia jakby nie był tym kim jest; po prostu go nie widać. Podobnie jak bakteria: bakterię poznajemy po tym, że jej nie widać; nie zobaczysz jej nigdzie, ale napotkasz ją wszędzie.
Na szczęście na świecie jest mniej złodziei niż bakterii.
Co tam złodzieje, z bakteriami to dopiero mamy poważny problem!
Obraz pochodzi z dkf.pl, Klick!!!
Polecam naturalne gówno ciężko pracujące w stylowym polskim języku ustępującym na rzecz milszych podróbek
Gorzkie żale

Nie jestem poetką intelektu, ponieważ mam cipkę, a nie chuja; moje
poglądy na sztukę nikogo nie interesują. Nie jestem feministką, ponieważ
mam mózg oprócz cipki, i to on determinuje moje zachowania. Jestem
zakładniczką ludowej teorii, że mądrzejszy powinien głupszemu ustąpić.
Nie jestem mężatką, bo jestem w stanie sama się utrzymać. Ostatni
kochanek dymał mnie w skarpetkach na hotelowym łóżku. Strasznie było
fajnie.
Zawsze za wszystko płacę. To mnie nieco wkurwia, bo przecież koszta
imprez winny się rozkładać bardziej proporcjonalnie między członków
imprez. Jednakże nie narzekam.
Tak, czasami udaję głupszą niż jestem, żeby kolegom nie robić
przykrości. To jak zwalniać bieg, kiedy się z kimś ścigasz, z kimś, kto
jest Ci zbyt drogi, żebyś chciał z nim wygrać.
Tak, kotki, Bóg istnieje. Teraz słucham Waszych przewidywalnych wierszy,
i wiem, że istnieje, bo człowiek nie mógłby sam z siebie być tak
perfidnie samozachwycony tym, że potrafi jako tako sklecić trzy albo
cztery zdania i ktoś mu to wyda.
Wiem, że to będzie moja najsłabsza książka. Jest słaba, bo nudzi jej się
bycie silną. Przed trzydziestką wydała te wiersze zebrane z kilku
tomików, w których w coś wierzyła i dawała tej wierze wyraz na papierze.
Tymczasem nawet kochankowie jej nie szanowali. Nie, to nie. I
spierdalać. Jak to o niej mówili? „Tandetna efekciara”, „zazdrosna
grafomanka”, „niezła kupleciara”. Nie ma tragedii, bo już nie ma nic.
Graliśmy kiedyś we wszystkich zespołach, nawet discopolowych.
Tańczyliśmy głośno i cały świat się zwijał u naszych zmęczonych,
tanecznych stópek. Złote lata ponowoczesności. Potem przyszedł ten
grudzień, kiedy dałeś mi w twarz przy kolegach, i żaden nie zareagował,
bo przecież wiedzieli, że bym się obraziła. Potem usunęłam ciążę w
prywatnej przychodni w Tychach. Lekarz spartaczył sprawę, później go
zamknęli, ja nie chciałam zeznawać, nie chciałam przynosić więcej wstydu
rodzicom; już mieli go dosyć.
Dziewczyny z wydawnictwa, ten numer jest dla Was! Jesteście świetne;
bardzo Was przepraszam, że podnosiłam na Was głos i piłam alkohol. Nadal
piję alkohol, choć raczej nie podnoszę głosu. Chyba nie mam na kogo.
Nikt się nie wpierdala w mój styl życia i sposób, jaki obrałam, aby jako
dobra katoliczka zapobiec samobójczej śmierci, która, o ironio
lingwistyczna, jest grzechem śmiertelnym.
Gwiazdorze Rocka. Kochałam Cię mocno bezinteresownie. Pojechałam na
festiwal opolski, żeby Cię zobaczyć w idiotycznym kostiumie. Nawet dolna
warga mi nie drgnęła, znajomym też nigdy nie pozwalałam z Ciebie zakpić,
ani Cię oceniać. W łóżku byłeś najlepszy. W wannie też było cudownie.
Potem wybrałeś azyl na zadupiu, i pewnie nigdy nawet nie otwarłeś mojej
książki.
Kochani debiutanci, autorzy redagowanych przeze mnie książek, studenci
warsztatów twórczego pisania, pracodawcy, taksówkarze, komornicy,
prawnicy, ekspedientki, kolejarze, itd. Co Wam szkodziło być miłymi dla
mnie?
Byłam, a może bardziej starałam się być, miłą osobą. Niekiepsko się na
tych mrzonkach przejechałam.
.
- – -
[Marta Podgórnik, „Gorzkie żale”, {w:} „Dodatek LITERAcki. Gdynia”, nr 4(5)2009, str. 4.]
Rysunek Anka Cięciel
Ona i on
Modne opowiadanie
co w nim chodzi żeby
kto zabił nie ujawnić
myśli nie angażować
horyznonty rozdymać zanadto ani
a ma się poczucie obcowania z literą pisaną w sumie.
On już wyszedł a ona dopiero przyszła więc został bo nie musiał, a lubił jak nic nie trzeba. To ona też od razu została bo poczuła że lubi i nawet więcej.
Mam imię Arleta, powiedziała chociaż była Lucyna.
Mówiłaś mi w styczniu już, przypomniał.
Wciąż takich się dalej lubisz czepiać pierdół, uniosła się i brwi też więc wstał ale zaraz usiadł, bo lepiej było siedzieć w sumie.
Widziałam na jednej w grze takiej, jak facet się goli i w sumie nie wiem po co ci mówię. On nie odpowiedział chociaż z początku chciał ale się rozmyślił nim zaczął jednak.
A tym masz wciąż tak samo na imię, natarła znienacka.
W sumie tak, usłyszał swoją odpowiedź, o ile mówisz do mnie a nie pod moim adresem jedynie.
Dla podtrzymania rozmawiania tylko pytam, odpowiedziała, ale nie chcę się angażować w twoją prywatność żeby być posądzona o się interesowanie od razu.
Matka wie że ćpasz... zainteresował się o relacje międzypokoleniowe jedynie lecz ona nie załapała intencji istoty sedna i o wątek poboczny dopytała jedynie: a co masz?
W sumie nic bo kartę od kasy przedłużam akurat.
Ja kasę bym miała ale ty musisz skołować.
A jak nie mam czasu bo idę na tenis ekologiczny akurat a może na basen oraz i... w ogóle skąd masz tyle tych drobnych?
Zarobiłam.
Ciekawe jak?
Ocieplenie zachodzi globalne to się perspektywy więcej ponarysowały trochę.
Coś bym w sumie wrąbał konkretnie, ujawnił.
To chodź zadzwonimy na telefon.
Ale spóźniony chyba już jestem właśnie sobie przypomniałem.
Podkurwiasz teraz i to kompulsywnie już.
Fajnie się z tobą tutaj tak teraz w sumie.
Dokładnie tak, zdziwiła ją łatwość z jaką zgodziła się z tym odkryciem.
Za ścianą przy której siedzieli mewa chciała właśnie pogrzebać trochę w koszu dla diety wzbogacenia. Ale wystraszył ją warkot motolotni co na niej nadlatywał przezponad miastem bogaty weteryniarz co dzisiaj akurat nie biegał regularnie do maratonu w zagranicznej stolicy dla lata uwieńczenia, tylko se dla zmiany obrazka przed oczami relaksowo lotnią zawarczał nieekologicznie. Więc odleciała i nie wzbogaciła mewa nic. Za to kot w oknie piwnicznym pubu wygrzewając gnaty w słońcu odbił przezsennie po z myszy polędwicy podjedzeniu. Ogon zostawił sobie na później gorsze czasy.
Oni nic o tej tu fabule rozegranej nie wiedzieli. Bo była ściana, a w ogóle właśnie wyszli. Razem. Żeby coś wspólnie gdzieś albo kiedyś czy tam od razu i zaraz bez specjalnego powodu i nie przymuszani przez nikogo.
Koniec
W tekście nie wykorzystano możliwości skorzystania z anegdot patriotycznych pobudek co są do kopania w piłkę i do kościoła więcej, ani nie zarysowano ciągu dalszego ewentualności ze względu że może lepiej mniej ale lepiej...
Ilustracja: Will Murai, Klick!!!