Dzień Matki
Życie rozgrywa się gdzie indziej (rozmowa)

21 maja 2017 roku
Ja też mam tendencję do izolowania się itakiego myślenia, że jak pójdę do teatru, to to będzie bardziej twórcze niż oglądanie „Kuchennych rewolucji”. Tymczasem ta kultura nie najlepsza jest często bardziej wielomówna i witalna niż ta najlepsza. Obieg kultury wysokiej jest zamknięty, bawimy się w swoim kółeczku, wymieniając hermetyczne treści, a życie rozgrywa się gdzie indziej.
Ja nie mam telewizora, ale TVP oglądałam kiedyś w hotelu – i miałam wrażenie, że to wniknięcie do jakiejś alternatywnej rzeczywistości. Ksiądz oprowadzał reporterkę po mieszkaniu, gdzie Jan Paweł II „wzrastał w mądrości” i wszystko było odwrotnie niż w zwykłej nienarodowej telewizji, gdzie ma być szybko i kolorowo, i dużo dżingli. Reportaż toczył się w tempie refleksyjnym, kolory były jesienne, jakby panował tam rok 1987. Na drugim biegunie jest TVN, który pokazuje Polskę, której też nie ma – zoperowanych plastycznie ludzi, fluorescencyjne kolory i moc atrakcji.
Facebook chyba wielu ludziom daje poczucie obywatelskiego spełnienia: pisanie obwieszczeń i przeklejanie memów wystarczy do poczucia, że „walczę, nie zgadzam się”. Niesamowite jest też to, że w tym szale wycinania i wklejania, takich powielań i rozmnożeń, kompletnie gdzieś zaginęła instytucja prawdy i instytucja faktów. Gazeta „Fakt” będzie musiała zaraz zmienić nazwę na „Parafakt”.
Cała rozmowa: Sobolewska – Masłowska, Klick!!!
Uwolnienie skrzatów (opowiadanie, 2008 rok))
przerywnik
Kolacja (opowiadanie)
Pewnego dnia (opowiadanie)

Pewnego dnia wyszła z praniem na dwór. Niebieskie rzeczy przypinała niebieskimi klamerkami, do rzeczy czerwonych wybierała z koszyczka klamerki czerwone, a do żółtych żółte. Dwa łabędzie poderwały się z jeziora i poleciały przed siebie na zachód.
- Chciałam zajść tak daleko... – przypomniała sobie zadzierając głowę za przelatującymi ptakami – a doszłam raptem nawet nie na drugi koniec wsi, na całe życie.
Łabędzie rozmyły się już w dali na tle nieba, gdy od jeziora dmuchnął wiatr zapowiadający grad. Pośpiesznie zaczęła odpinać pranie od sznura i z pełną wanienką skoczyła w stronę chaty. Ledwie zdążyła zamknąć za sobą drzwi, gdy zaczęły ciąć pierwsze lodowate bicze.
- Szczęściara ze mnie – pomyślała i łapiąc oddech spojrzała z przerażeniem w okno na świat, który się wściekł.
Obraz: Hanjo Schmidt Klick!!!