19 marca 2024, wtorek
Kinior ,Bielenski, Video-Radek Kolo komentarzy: 0

Złota ryba

Maja Koman komentarzy: 0

Nowa piosenka

Ludwik Cichy komentarzy: 0

Baja dla Piotra, druga

 

 

 


Piotr nie jest już chłopcem w wieku trzech zębów, ale pewnie za 50 lat znów będzie; po prostu wszystko przed nim, a okropnie zdolny.







(sierpień 2012)


Słodkie, czerwone jabłko


- Też byłem kiedyś małym chłopcem – powiedział stary człowiek. - I mieszkałem tutaj.

- Tutaj? A w którym oknie? – mały chłopiec zadarł głowę i omiótł wzrokiem balkony i szyby wyglądające z betonowych ścian wieżowców tworzących głęboką studnię. Siedzieli na jej dnie, na ławeczce przy umierającym drzewie.
- Nie ma już tego okna, nie ma już tego domu... Zostało tylko to – stary człowiek wycelował sękatym palcem w koronę schnącej jabłoni. – Tylko to. I ja.



- Przyprowadziłeś mnie do tego blokowiska, żeby pokazać mi stare suche drzewo? - chłopiec nie krył rozczarowania.

- Ho! Kiedyś tu był wielki sad; spodobałoby ci się tutaj, mój ojciec sadził wszystkie drzewa; jabłonie, grusze, czereśnie, mieliśmy trzy psy do pilnowania. Jeden był naprawdę groźny, nazywał się Kat.

- Kat?

- Tak się nazywał. I naprawdę zapracował na tę nazwę. Złodzieje omijali sad wielkim kołem.

- Dziwne imię dla psa.

- Dziwne – przyznał stary człowiek. - Teraz tu jest miasto...



- Chodźmy już dziadku, tu jest ponuro.


- To był naprawdę piękny sad – pomyślał stary człowiek wstając z ławeczki. Ujął wnuka za rękę i ostatni raz rozejrzał się dookoła. Dostrzegł czerwone pomarszczone jabłko dyndające na chudej gałęzi. Zerwał je, wypolerował rękawem, powąchał, zaciągnął jak cygarem i dał wnukowi: - To prezent, od twojego pradziadka.

- Czyli od twojego taty... - upewnił się mały chłopiec.

- On sadził ten sad. I teraz podarował ci jabłko.

- Słodkie! - wycedził chłopiec pełną buzią.



Powoli przeszli ocieniony tunel bramy i wtopili się w rozpędzony tłum na rozgrzanej słońcem ulicy. Stary człowiek i mały chłopiec.



Rysunek: Tomasz Bohajedyn

wyborcza.pl komentarzy: 0

O! Rowlingowa już nie jest najpierwszą milionerką wśród układających literki dla zarobku.

Facebook komentarzy: 0

Dowcip bieżący

komentarzy: 0

Pocztówka od Kuby

Redakcja komentarzy: 0

Trochę kultury gitary świeżej, bo dawno nic tu nie grało

Claudia Rogge komentarzy: 0

Aktywność sposobem przeciwdziałania wypoczynkowi!

You Tube komentarzy: 0

Film

FraAcid Irregular (Fb) komentarzy: 0

Foto (FA)

Ludwik Cichy komentarzy: 0

Coś








Baja dla Piotra

(32. lipca 2012)

Coś






Z samego rana, zaraz po śniadaniu pojawiło się Coś.


Nie wiedziało kim jest ani gdzie się znajduje i co powinno teraz zrobić. Zrobiło więc pierwszy nieśmiały krok. Odczekało chwilę uważnie nasłuchując, potem rozejrzało się.


Nie działo się nic. Wysunęło więc nogę najdalej jak umiało i dostawiło do niej drugą nogę. Tak zrobiło drugi, większy krok. I znów nic się nie stało. Ośmielone Coś zrobiło krok trzeci, potem jeszcze jeden i jeszcze, coraz szybciej i szybciej, aż zadyszane, nie mogąc złapać tchu przystanęło. Tak Coś odkryło bieganie. Nie wiedziało, że to co zrobiło nazywane jest bieganiem, a wokół nie było nikogo, kto mógłby mu o tym powiedzieć.


Stało i przyglądało się nowemu miejscu, bo zauważyło, że jest tu zupełnie inaczej niż tam, skąd wyruszyło. Gdy odzyskało siły, znów pobiegło aż do utraty tchu i zaraz znalazło się w nowym, innym miejscu. Coś zrozumiało, że świat składa się z wielu miejsc, które wcale nie wyglądają tak samo.


Pobiegło sprawdzić jak wyglądają te inne miejsca. Nagle zatrzymało je coś, co się ruszało i było przyjemnie chłodne. Zaciekawione Coś pochyliło się, żeby sprawdzić co to takiego.


- O! – wykrzyknęło zdumione i po raz pierwszy usłyszało swój głos.

– O?! – zawołało jeszcze raz, bo polubiło dźwięk swojego głosu oraz dlatego, że dostrzegło jakąś postać, która im bardziej pochylało się, tym stawała się wyraźniejsza. Kiedy Coś uśmiechnęło się, postać także się roześmiała, a kiedy pomachało do niej przyjaźnie, postać natychmiast odpowiedziała takim samym gestem.


Coś nie wiedziało, że stoi w strumyku i przygląda się swojemu odbiciu, a wokół nie było jeszcze nikogo, kto mógłby mu o tym powiedzieć. Coś postanowiło dotknąć nowego znajomego.


- O...? – wyszeptało niepewnie widząc, że dłoń znika tam, gdzie zaczyna się postać. Przestraszone, cofnęło ją szybko i dłoń znowu ukazała się cała. Coś uniosło ją do oczu, aby przyjrzeć się przezroczystym kulkom jakie się do niej przylepiły. Powąchało je, ale nos nie wyczuł żadnej woni, więc polizało je językiem...


- O...?! Pycha! – Coś znów usłyszało swój głos w chwili, gdy odkryło orzeźwiający smak wody.


Postanowiło natychmiast sprawdzić czy nie ma więcej takich ciekawych miejsc, gdzie nieznane czeka na odkrycie. Jednak po kilku krokach zatrzymało się i powróciło do strumienia, bo poczuło, że nowopoznanemu znajomemu może być przykro, że je tak nagle opuściło. A nowy i jedyny znajomy wciąż czekał w strumieniu, by z ochotą odpowiedzieć uśmiechem na każdy uśmiech i takim samym gestem na każdy przyjazny gest.


- Kim jesteś? – zapytało Coś uśmiechając się najpiękniej jak potrafiło, a odbicie uśmiechnęło się równie pięknie lecz bezgłośnie.

- Kim jesteś?! – powtórzyło pytanie Coś, ale i tym razem nie doczekało się odpowiedzi.
Coś zaczynało rozumieć, że nie zawsze jest tak jak byśmy chcieli żeby było. Nawet jeżeli chcemy tego bardzo.


- A ty? Kim jesteś? – Coś obróciło głowę tam, skąd dobiegał głos.


Nad brzegiem strumienia stała postać. Taka jak lustrzane odbicie, ale machała przyjaźnie, chociaż Coś nie wykonywało żadnego gestu.


Coś podeszło i... powoli, ostrożnie... bardzo ostrożnie... uniosło dłoń, by... dotknąć postaci.

- O! – usłyszało swój radosny okrzyk, gdy dłoń zetknęła się z miękkim futerkiem.
- Łaskoczesz! - zachichotała postać i odwzajemniła dotyk .
Coś poczuło, że nie jest już tutaj samo.


Zaraz zmartwiło się, że postać gdzieś sobie pójdzie i znów zostanie samotne. Nie wiedziało co powinno zrobić, żeby tak się nie stało.


- Nie wiem, co trzeba zrobić... - wyznało stropione przepraszającym głosem, bo czuło, że powinno się przyznać. – I... nie znam innych miejsc niż to – dokończyło tonem winowajcy.


- Masz ładne skrzydełka! – usłyszało rozbawiony głos.


- Skrzydełka...?


- Polećmy gdzieś! Zobaczmy czy nie ma nas w jakimś jeszcze ładniejszym miejscu, co?


- Polecieć? Z tobą...? - Coś nie miało pojęcia, że można latać, bo przecież nie znało dotąd nikogo kto by mu o tym powiedział. Ale gdy postać zatrzepotała skrzydłami, zrobiło to samo i... uniosło się wysoko, coraz wyżej, wyżej i szybciej i... poczuło się wspaniale.


Tak Coś dowiedziało się, że umie latać. A pod koniec dnia, późnym wieczorem i daleko stąd, było już zupełnie kimś innym niż rano, gdy się tutaj pojawiło. A kiedy przypomniało sobie, kim jeszcze niedawno było, zrozumiało jak dobrze spotkać przyjaciół - którzy odkryją i powiedzą nam kim naprawdę jesteśmy, co potrafimy i kim możemy zostać - zanim zdążymy przywyknąć do tego kim być nie możemy, bo po prostu nie było nikogo kto by nam powiedział, że możemy być kim chcemy.



Ciąg dalszy prawdopodobny, ale nie za mocno.



Rysunek: profesor Andrzej Bobrowski

Gurbuz Dogan Eksioglu komentarzy: 0

W niedzielę nie pracuję

Design iLike komentarzy: 0

Gra w klasy