Jadę na poszukiwania dziewczyny mojego życia - cz. 12

Przystanek autobusowy na rozdrożu, w szczerym polu. Dwie linijki rozkładu jazdy i wielka tablica z zakazem palenia. Przy niej, wystrojony w białą koszulę do miasta - wiejski poeta (filozof, albo inna pierdoła) zaciąga się bez filtra.
Rysunek: Andrzej Bobrowski
- Ukryta kamera?... – rozglądam się - dookoła żywej duszy. W każdym razie, zsiadam z roweru.
- Wstałem dzisiaj pół godziny przed przebudzeniem – zagaja (Pythonem, nic nie szkodzi, wszystko wybaczone) zanim jeszcze zdążam powiedzieć dzień dobry, więc po prostu siadam obok, czekając na ciąg dalszy. Który jednak nie następuje; siedzę obok wystrojonego faceta, który co jakiś czas puszcza chmurę na tablicę z zakazem palenia.
- Ranny ptaszek – przerywam ciszę, bo czuję, że czeka na jakieś ośmielenie. - Zawsze tak wcześnie wstajesz, przed przebudzeniem?
- Tylko jak rzucam palenie.
- A dzisiaj akurat rzucasz?
- Co niedzielę! - chwali się. - Przychodzę tu ze wsi, szmat drogi na powietrzu, wentyluję ciało i mózg, potem wypalam kilka pod rząd bez przyjemności, żeby się upewnić, że rzuciłem.
- Wielu dzisiaj rzuca, taka moda – studzę jego zapał. - No i umiera przez to coraz więcej ludzi niepalących.
- Najwięcej wypadków na drodze powodują ludzie trzeźwi, ale czy z tego wynika, że dla zwiększenia bezpieczeństwa należy pić? - odgryza się.
- Ty nie umrzesz?
- Każdy powinien umrzeć, zanim stanie się za cwany. Bo inaczej, stałby się za mądry. Wszystko by go śmieszyło w pewnym momencie. I nie chciałoby mu się rozmnażać. I gatunek byłby zagrożony. Dlatego człowiek musi umrzeć, zanim stanie się za cwany, zanim stanie się zagrożeniem.
- A ja tu, widzisz, jadę szukać dziewczyny mojego życia – zmieniam temat na bardziej przyziemny. - Nie widziałeś jej gdzieś tutaj, jak tyle łazisz wentylować ciało na bezdrożach?
- Nie, nie widziałem dziewczyny twojego życia. Swojej zresztą też nigdzie tu nie spotkałem.
- Może powinieneś zacząć rzucać palenie w jakimś innym, nowym miejscu? Może tam by ci się udało ją napotkać.
- Kiedy tu mi się najlepiej rzuca.
- Nie korci cię, żeby wsiąść do pierwszego lepszego autobusu?
- Tu nie jeżdżą autobusy.
- Przecież jest przystanek!
- A co... – puszcza mi chmurę w twarz – nie podoba ci się mój przystanek?
- Może kiedyś przyjedzie tu jakiś autobus i cię stąd zabierze.
- Tutaj nie jeżdżą autobusy – powtarza tonem człowieka pewnego swych racji.
Uzbrojonego w tę pewność, postanawiam go zostawić. I zostawiam.
Ciąg dalszy 30. kwietnia
Komentarze:
Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.