Patrol umiarkowanie kulturalny (opowiadanie)
Rysunek: Tomasz Bohajedyn
Notatka z patrolu
W biały dzień, po chodniku dla ludzi, sunie sobie robol w pomarańczowym uniformie z odblaskami. Widać, że już jest w stanie za 10 minut trzynasta. Łopata w garści, piwo w drugiej. Bez cienia zażenowania obnosi swój brak matury, ubóstwo wyobraźni, ciasnotę umysłu, zero zainteresowań. Sunie sobie i w ogóle nie jest tym zawstydzony. I trzeba to zrozumieć.
Bo to przecież nie jego wina, że nie ma nic do stracenia, bo wszystko już przegapił, i teraz uzbrojony wyłącznie w zazdrość i pretensje do wszystkich o wszystko, objawia jedyną aktywność życiową zaznaczaniem swojego istnienia tak, że lepiej mu zejść z drogi.
- Nie widział pan może gdzieś Franza? – pytam znienacka.
- Franza...? - staje zdumiony moją natarczywą bezczelnością, przybierając pozę wytrąconego z rytmu ważnej czynności. – Jakiego kurwa Franza?!
- No Franza Kafki.
- Tu takiego nie ma – obwieszcza pewnym tonem.
- A, to przepraszam.
- Nie ma za co.
Rozmowa wydaje się być zakończona, ale on ma jednak jeszcze coś do powiedzenia na temat Franza Kafki: - Ja dopiero dwa dni tu robię, to jeszcze nie znam wszystkich, byś się musiał spytać kogoś co dłużej robi, to może wiedzieć.
- A, to dziękuję.
- Nie ma za co – powtarza formułkę tonem sugerującym, że jest w stanie udzielić jeszcze co najmniej stu wyczerpujących odpowiedzi w sprawie Kafki.
Koniec
Komentarze:
Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.