Słońce wzeszło (6)

Słońce wzeszło rano na wschodzie i wędruje po niebie do wieczora, ale my go nie widzimy.
Grafika: Andrzej Bobrowski
Nie muszę szukać roweru we mgle, bo zza kurtyny wyjeżdża na nim Robinson Kruzoe i pyta:
- Czy to nie wasz rower?
Kiwam tylko głową, nie mogąc wydobyć słowa. (Sam Robinson Kruzoe do mnie rozmawia!!!)
- A nie widzieliście tu gdzieś mojego Paszeko?
- Piętaszka chyba – poprawia Gryzoń
- To twoja jaszczurka? – Kruzoe zaszczyca Gryzonia spojrzeniem. - Długo to trzeba tresować, żeby gadało?
- Nie jestem jaszczurką – próbuje zwrócić na siebie uwagę Gryzoń, bo Robinson już na niego nie patrzy, chociaż odzywa się jeszcze pod jego adresem:
- Może nie jesteś, a może jesteś – kto tam was wie, zresztą to w ogóle nie jest ciekawe; muszę wracać na wyspę, zobaczyć, co tam aktualnie robię.
- To Gryzoń, panie Robinsonie – wtrącam nieśmiało, a Kruzoe jest wyraźnie zdegustowany naszym uporem:
- Zresztą, to w ogóle nie jest interesujące. Co ty w ogóle możesz mi powiedzieć?... Ludzie nic tylko zarabiają i zarabiają w kółko Macieju, i każdy marzy o rzuceniu palenia i o schudnięciu. Nuda.
- Otaczają mnie znajomi, od których nawet nie mogę pożyczyć książki do poczytania, Panie Robinsonie – podlizuję się, okazując solidarność z jego oceną ludzkiego gatunku.
- Nie podlizuj się człowieczku, nie popisuj, nie kompromituj, lepiej odpowiadaj na pytanie.
- A jak brzmiało pytanie, panie Robinsonie?
- Widzieliście tu gdzieś mojego Paszeko, czy nie?
- Piętaszka chyba – znów poprawia Gryzoń, wywołując u Kruzoe uśmieszek politowania
- E, no może i Piętaszka – wspaniałomyślnie przystaje Robinson. - Tak mi się mylą ci służący. Każdy ma jakieś imię i pretensje do indywidualności, a nawet diety miewają własne oryginalne, całkiem jak ludzie prawie, dla których są przecież tylko tworzywem literackim łączącym istotne fabuły.
- Był tylko Unkas – informuję.
- Unkas?
- Ostatni Indianin, tak teatralnie opisany przez Coopera dla chłopców – wyjaśniam.
- Tego akurat nie pamiętam, nie znam – i chce już odjechać, ale Gryzoń zatrzymuje go przytomnie:
- A rower?!
- A!... rower... macie, weźcie sobie – zsiada z siodełka – przecież ja w ogóle nie jeżdżę rowerem, to mi się na nic nie przyda! - pcha górala w naszą stronę i odchodzi pieszo znikając zaraz we mgle.
- Co za gbur! – podsumowuje Gryzoń. – Kompletnie się odkleił od roli. Za długo już chyba siedzi sam na tej wyspie.
- Samotność szkodzi każdemu, nawet bohater literacki od niej wariuje, Gryzoń.
- Miał nas kompletnie w dupie! – denerwuje się Gryzoń.
- Najbardziej o tym jak mają cię w dupie, świadczą prezenty jakie dostajesz pod choinkę od bliskich.
Ciąg dalszy jutro.
Komentarze:
Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.