Trochę Gombrowicza
Trochę Gombrowicza 11

Witold Gombrowicz, DZIENNIK 1957-1961, fragment 11
1958
III
Środa
Spacerowałem po alei eukaliptusowej gdy wtem zza drzewa
wylazła krowa.
Przystanąłem i spojrzeliśmy sobie oko w oko.
Jej krowiość zaskoczyła do tego stopnia mą ludzkość —
ten moment, w którym spojrzenia nasze się spotkały, był tak
napięty — że stropiłem się jako człowiek, to jest w moim,
ludzkim, gatunku. Uczucie dziwne i bodaj po raz pierwszy
przeze mnie doznane — ten wstyd człowieczy wobec zwierzę-
cia. Pozwoliłem żeby ona spojrzała na mnie i zobaczyła mnie —
to nas zrównało — wskutek tego stałem się także zwierzęciem —
ale dziwnym, powiedziałbym nawet, niedozwolonym. Poszedłem
dalej podejmując przerwany spacer, ale poczułem się
nieswojo... w naturze, która osaczała mnie zewsząd i jakby...
oglądała mnie.
Fragment pochodzi z:
Witold Gombrowicz, DZIENNIK 1957-1961, Wydawnictwo Literackie
Ilustracja: Andrzej Bobrowski
Komentarze:
Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.