Trochę Gombrowicza
Trochę Gombrowicza 5

Witold Gombrowicz, DZIENNIK 1957-1961, fragment 5
1958
VI
Sobota
Co się dzieje?
Dusza formuje mi się nieraz mętnie, tępo... z byle jakich
incydentów. To starcie z nimi w bibliotece, no, nic szczególnego,
a podziałało, jak katalizator. Teraz role są wyraźniej podzielone.
Jestem arystokrata.. Objawiłem się, jako arystokrata.
Jestem arystokrata. w Tandilu... który tym samym stał się
uosobieniem gminnej prowincjonalności.
Trzeba jednak zrozumieć, że to tylko zarys... zarys jakiegoś
teatru na tle miliona innych zdarzeń, wypełniających mi dzień,
zdarzeń, których przecież nie mogę wyliczać, zdarzeń, w których
ów zarys dramatu roztapia się jak cukier w herbacie — tak
bardzo, iż kształt się zatraca a tylko smak pozostaje...
Piszę to po nowej rozmowie z Cortesem, która, zamiast
załagodzić, zaostrzyła. Byłem zirytowany. Drażniła mnie
anielskość komunistycznego kapłana.
Nie będę streszczał całej rozmowy. Powiedziałem, że idea
równości jest sprzeczna z całą strukturą gatunku ludzkiego.
Co jest najwspanialsze w ludzkości, co wyznacza jej genialność
w stosunku do innych gatunków, to właśnie, iż człowiek nie
jest równy człowiekowi — gdy mrówka jest równa mrówce.
Oto dwa wielkie kłamstwa współczesne: kłamstwo Kościoła,
że wszyscy mają taką samą duszę; kłamstwo demokracji, że
wszyscy mają to samo prawo do rozwoju. Pan myśli, że te
idee są triumfem ducha? Ależ skąd, wywodzą się z ciała, ten
pogląd ufundowany jest w gruncie rzeczy na tym, że wszyscy
mamy takie samo ciało.
Nie przeczę (mówiłem dalej), wrażenie optyczne jest niewątpliwe:
wszyscy jesteśmy mniej więcej tego samego wzrostu
i mamy te same narządy... Ale w jednostajność tego obrazu
wdziera się duch, ta specyficzna właściwość naszego gatunku,
i ona sprawia, ze gatunek nasz staje się w łonie swoim tak zróżni -
cowany, tak przepaścisty i zawrotny, że między człowiekiem
a człowiekiem powstają różnice stokroć większe niż w całym
świecie zwierzęcym. Pomiędzy Paskalem lub Napoleonem,
a chłopkiem ze wsi większa jest przepaść, niż między koniem
a glistą... Ba, mniej się różni chłop od konia niż od Valerego
lub św. Anzelma. Analfabeta i profesor tylko na pozór są takimi
samymi ludźmi. Dyrektor jest czymś innym niż robotnik.
Czyż panu samemu nie jest dobrze wiadomo — tak intuicyjnie,
na marginesie teorii — że nasze mity o równości, solidarności,
braterstwie są niezgodne z naszą prawdziwą sytuacją?
Ja, przyznam się, w ogóle podałbym w wątpliwość, czy
w tych warunkach można mówić o ,,gatunku ludzkim" —
czy to nie jest pojęcie zanadto fizyczne?
Cortes spoglądał na mnie okiem zranionego inteligenta.
Wiedziałem co myśli: faszyzm! a ja szalałem z rozkoszy proklamując
tę Deklarację Nierówności, bo mnie inteligencja
w ostrość, w krew się przemieniała!
Fragment pochodzi z:
Witold Gombrowicz, DZIENNIK 1957-1961, Wydawnictwo Literackie
Ilustracja: Andrzej Bobrowski
Komentarze:
Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.