Trochę Gombrowicza
Trochę Gombrowicza 7

Witold Gombrowicz, DZIENNIK 1961-1966, fragment 7
1961
III
Nazajutrz
Boże mój, cóż to za rodzaj nieskończoności nam proponujesz?
Określiłbym ją jako ,,wewnętrzną", zawartą we własnym
naszym łonie.
Dziwne doprawdy, że nie możemy wyczerpać naszego
gatunku, iż nigdy nie zdołam poznać wszystkich ludzi (daleko
mi do tego!), że nie będę mógł powiedzieć: oto kres, zobaczy-
łem już wszystkich, więcej nie ma.
Ciągle natykać się na nowy wariant człowieka — na ludzkość
w każdym odmienną — i wiedzieć, że tym wariantom
nie ma końca — i że naładowani jesteśmy nieskończonością
innych możliwych kombinacji — i że nie ma takiego człowieka,
który by nie był możliwy w bliższej lub dalszej przyszłości...
ależ to jest wewnętrzna otchłań! To prowadzi do rozwydrzenia
wyobraźni! To obala wszystkie normy, psychologiczne,
moralne i inne, ma się wrażenie, że jesteśmy rozsadzani,
nie duchem bynajmniej, a spiskiem spółkujących ciał stwarzających
wariant.
Fragment pochodzi z:
Witold Gombrowicz, DZIENNIK 1957-1961, Wydawnictwo Literackie
Ilustracja: obraz Mariusza Kałdowskiego
Komentarze:
Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.
ten Pan to wielka głowa i lubię Go