25 kwietnia 2024, czwartek

Czytelnia człowieka dla ludzi

Ludwik Cichy

Zawodowe niewiniątka (opowiadanie)


Wciąż lubiła tego człowieka i naprawdę nic do niego nie miała. Czuła, że z nim czeka ją długie i wolne od depresji życie, co najmniej do jutra.

Dalej Klick!!!

Ilustracja: Lucia Giacani & Dinalva Barros


 

 

Zawodowe niewiniątka


Wyszła. Ale daleko nie zaszła, bo przemokły jej obcasy. Stała w kałuży i coraz bardziej odczuwała dotkliwość istnienia. Całe dopołudnie wymyślała sobie powód na to wyjście, a nie doszła nawet do wystawy mebli tapicerowanych. Obok nie zwracali na nią uwagi spieszący w deszczu ludzie. Stała i marzła
. Najchętniej w tej fatalnej chwili przestałaby istnieć, ale tyle to wiedziała, że chociażby nie wiem jak chciała żeby jej nie było, to i tak gdzieś jest i coś musi robić. Właściwie mogłaby teraz wrócić do przesuszenia i jeszcze coś postanowić, dopiero południe przecież, kto wie do czego może dojść w swojej głowie sam na sam? Perspektywa takiej aktywności dodała jej energii, postanowiła się uczepić myśli, że jak tylko znajdzie się w domu to zaraz się skupi i wyciśnie co dalej z tym dniem. Kiwnęła i taksówka zatrzymała się z piskiem. Kierowca wyłączył miniaturowy telewizor, który oglądał.
 

- Nie musiał pan… - szepnęła.
 

- Ilekroć w filmie pojawia się pistolet, to przeczuwam, że będą kłopoty z fabułą i za chwilę z asfaltu wyłoni się predator albo inny pomponik mający zastąpić istotę filmu – taksówkarz wypowiedział wytrenowaną kwestię i sprawdził w lusterku jakie zrobił wrażenie. Dziewczyna podobała mu się, jak wszystkie.
 

- No tak… - westchnęła, bo czuła, że się od niej tego oczekuje, ale tonem jasno mówiącym dlaczego to robi, pozbawiającym złudzeń nawet tak wyposzczonego faceta jak mądrala za kierownicą.
 

- Jak się nie lubi czekolady, to tak, jakby siebie się nie lubiło – po chwili milczenia taksówkarz zarzucił jeszcze sieć, ale już bez przekonania, beznadziejnie, już tylko dla siebie, żeby uniknąć późniejszych wyrzutów sumienia, że nie spróbował  wszystkiego, co miał w arsenale. I to było wszystko co powiedziano w czasie tej jazdy, bo ona nie zareagowała; była już gdzie indziej, rozważała czy umyć włosy wellą czy vichy. Gdy płaciła rachunek, nie podjęła jeszcze decyzji, nie osiągnęła nawet pewności czy będzie myć w ogóle.


Zatrzasnęła za sobą drzwi, podeszła do lustra i opierając łokcie na jego blacie, umieściła wygodnie głowę w dłoniach. Chwilę trwało zanim upewniła się, że mimo przemoczenia wciąż jest najładniejszą istotą na świcie, którą dalej lubi najbardziej spośród tych wszystkich miliardów ludzi zasiedlających rozmaite lądy służące do zasiedlania. Zdecydowała się na suszarkę, bez mycia. I co najwyżej dwa wałki. Przerzuciła parę kanałów w telewizji w nadziei, że może natknie się na coś o GMO, bo ten temat starała się śledzić i chętnie poszerzyłaby tę nową wiedzę, bo wiedziała, że powinna być w czymś dobra na tyle, żeby mieć swoje zdanie, nie tylko na fejsbuku. Ale zdążyła się już cała obsuszyć a w telewizji dawali wciąż tę samą perfekcyjnie sfilmowaną głupotę.


- Szajs…! – skwitowała warte majątek starania kilkunastu stacji i poczuła się lepiej z powodu, że potrafi mieć to gdzieś i być ponad. Właściwie poczuła się wyjątkowo. Było już po czternastej, miała jeszcze tylko niecałe dwie godziny zanim wróci on.


Znowu dopadło ją zagubienie, nie dotkliwość istnienia jeszcze, ale jednak zaniepokojenie z powodu tak szybkiego upływu czasu. Chciałaby jeszcze gdzieś wyjść, w jakiejś sprawie, coś przeżyć o czym będzie mu mogła… ale nie wiedziała co, gdzie, po co i dokąd… a jeszcze by zdążyła, tylko ten cholerny czas tak płynie!, a ona wciąż jeszcze nie wie co to by miało być! A chciałaby, bo byli ze sobą dopiero niecałe trzy miesiące i wciąż potrafiła go jeszcze traktować jak człowieka i umiała myśleć o nim dobrze; w sumie nic do niego nie miała, naprawdę. O wpół do czwartej zrozumiała, że nic już dzisiaj dla niego nowego przeżyć nie zdoła, więc może to tylko wymyślić. Skupiła się, ale… 15 po czwartej rozległ się klick otwieranego zamka i w drzwiach stanął on. A ona nic nie miała, poza sobą. I to nie pierwszy już raz ani nie siedemnasty.

 

- Wiesz, że jak człowiek nie lubi czekolady, to tak jakby siebie nie lubił? – sprzedała mu wszystko co miała w głowie, z radosną świeżością odkrywcy.
 

- Znowu siedziałaś na fejsie…?
 

- Ale ty potrafisz być dosadny i niesprawiedliwy, nie znałam cię od tej strony, naprawdę… – zaatakowała przytomnie z dobrze wytrenowaną miną niewiniątka i przylgnęła do niego wszystkimi zakamarkami, a jego zakamarki zareagowały z wzajemnością.
 

- I naprawdę uważasz, że całymi dniami siedzę na fejsie i sama nic… – przemówiła, gdy odzyskali oddech.
 

- Przepraszam, wszystko mi się już mieli, zacharowany jestem po prostu… zarobiony jestem, że nie wiem co mówię. Znowu to ja musiałem wystawić dwa chujowe ratingi, no kurwa - jedyny i niezastąpiony w urealnianiu świata, jakby to było jakieś coś ja nie wiem co!?
 

- A wiesz – nasunęła majtki na miejsce – spotkałam dzisiaj jednego co powiedział, że ilekroć w filmie pojawia się pistolet, to przeczuwa że będą kłopoty z fabułą …
 

- No, w sumie racja. Kolega jakiś?
 

- Nie, musiałam dobrze poszperać żeby go wyszperać.
 

- Wiesz co, jeszcze raz cię przepraszam za tego fejsa.
 

- Nie ma o czym, wszystko wybaczone. Idę wykąpać ciało. Co robimy dzisiaj? – naturalnie, mimochodem i zgrabnie przerzuciła ciężar odpowiedzialności za ciąg dalszy tej miłości.


- Zajedźmy może do Piszczydła…


- Nie lubię... – skrzywiła się, ale nie przeciągając struny, tylko do pewnej granicy, której przecież była świadoma.


- Też nie przepadam. Ale pasowałoby zacząć w komfortowym miejscu, a on ma tak wszystko opracowane, że o nic się nie martwisz, a potem się zobaczy, wszystko co chcesz.


- Niech będzie – nie okazując radości zgodziła się, bo naprawdę nie miała pomysłu na to, co też innego mogłaby powiedzieć. Wciąż lubiła tego człowieka i naprawdę nic do niego nie miała. Czuła, że z nim czeka ją długie i wolne od depresji życie, co najmniej do jutra.

 

Koniec części pierwszej, jedynej i ostatniej o Sylwii, Patrycji, Andżelice.

 

Ilustracja: Lucia Giacani & Dinalva Barros Klick!!!

   

Komentarze:



Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.

Aktualnie brak komentarzy.
Wyraź swoją opinię:
Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.