19 kwietnia 2024, piątek

Podróże teatralne

Błażej Baraniak

podróży teatralnej cd.

listopad/grudzień 2007


w Wałbrzychu, od piątku 30 listopada wieczorem do wieczoru 2 grudnia 2007 r.



Na otwartą prezentację warsztatową „Człowieka z Bogiem w szafie” pojechałbym nawet do Honolulu. Wystarczyło do Wałbrzycha. Ta najnowsza, już nagrodzona sztuka Michała Walczaka w rękach Piotra Kruszczyńskiego utwierdziła mnie tylko w przekonaniu, że i autor, i reżyser to pierwsza liga w Polsce. O tym, że także za granicą – znów się przekonałem widząc reakcje pani dyrektor austriackiej Sceny Narodowej w Wiedniu i, oczywiście, publiczności. Po ledwie pięciu dniach prób powstała propozycja, której pełna realizacja pokaże, że wałbrzyska Scena Prapremier to polskie epicentrum teatralnych narodzin. Nadzwyczaj trudny tekst Walczaka został - także dzięki wyrównanemu aktorstwu - zaprezentowany i mądrze, i jednocześnie w sposób pociągający teatralnie. Jan Szubski jako Adam i Monika Fronczek to jedyni aktorzy wałbrzyscy obsadzeni w „Człowieku”, choć pozostałych parę osób już pokazywało się w innych sztukach w Wałbrzychu, to jednak taka obsada jest bardzo interesująca. Adam Szubskiego jest chyba jeszcze bardziej wyrazisty niż na przykład jego Ksiądz w „Ja jestem Zmartwychwstaniem” Wojcieszka. Nie wiem czy idzie o „miłość w czasach zarazy” à la polonaise, czy o walkę o prawo do Boga wszędzie i dla każdego. Nie wiem czy kara boża spada na tych, którzy podczas papieskiej pielgrzymki zakładają kapelusz znaleziony na śmietniku i są przekonani że papież dojrzał ich w tłumie, czy może na tych, którzy pierwszy raz kochali się przy dźwiękach „Arki” dochodzących spod balkonu. Oczywiście „Człowiek” Walczaka jest o wiele bardziej wielopłaszczyznowy niż można to tutaj opowiedzieć. W moim rankingu sztuk, na które trzeba jechać choćby i do Wiednia – to rzecz teatralna numer 1



*

„Czerwony baron” Uli Kijak to kolejna odsłona tak zwanego „teatru gazetowego”. Historia tytułowego bohatera, lotnika pochodzącego ze Świdnicy, walczącego podczas I wojny światowej opowiedziana przez Łukasza Brzezińskiego, Piotra Tokarza, Piotra Wawera i Iwonę Nowacką to przede wszystkim lekkość, euforia młodości, dezynwoltura naiwnego, pruskiego patriotyzmu, ale też – romantyczna, heroiczna, dramatyczna i zabawna opowieść o przygodzie, zabawie, przyjaźni i lataniu. Pomysły Uli Kijak zapowiadają, że gdy dojdzie do premiery tej sztuki przemówi ona nie tylko tym jednym przesłaniem, że bez względu na czas i narodowość chłopaki mają fantazję, gdy tylko dać im samolot.



*

„Sexpress” Kariny Piwowarskiej we współpracy dramaturgicznej z Piotrem Kruszczyńskim w wykonaniu Aleksandry Cybulskej, Aleksandry Listwan i Ryszarda Węgrzyna to w ramach wałbrzyskiego „teatru gazetowego” zabawa, zabawa i zabawa. Prasowe anonse seksualne oczywiście są obrzydliwe, wstrętne, prymitywne i budzą nasze najgłębsze obrzydzenie. Ale „Sexpress” - nie. Dlaczego autorka „Kufehka” wybrała taki temat dla swojej poważnej zabawy na scenie – chyba wiem, ale nie powiem. Mogę jednak zapewnić, że odważne mówienie o tym, komu co w duszy gra jest tak samo trudne, jak mówienie wprost co, kto, z kim i jak chciałby robić gdziekolwiek bądź. Nie widziałem jeszcze wyreżyserowanej przez Karinę Piwowarską sztuki Przybyszewskiego granej w Teatrze Witkacego w Zakopanem, ale rękę daję odciąć, że Piwowarska to reżyser już na pewno nie obiecujący, ale godny dużych scen nie tylko w Polsce.





*

Jeszcze w Wałbrzychu jednym rzutem na taśmę widziałem jeden recital i jeden koncert. Ten ostatni w wykonaniu muzyków z tamtejszego zespołu PeHa, grających w „Balkonie” Artura Tyszkiewicza. Grają dobrze i różnorodnie. Przedstawienie muzyczne „Przewodnik elegancji” w wykonaniu Marty Marchew, związanej z poznańskim Biurem Podróży i Michała Karasiewicza (fortepian). Teksty pochodzą z „Przewodnika elegancji” pióra Jacqueline du Pasquir (lata 50. zeszłego wieku) a piosenki należą do repertuaru Catering Valente. Nie jest to tak porywające teatralnie jak np. dawno nie widziany recital Marty Zięby pt. „Placebo”, ale spokój widocznie sprzyja pokazaniu zimnego cynizmu eleganckiej pani naonczas i teraz.



*

Nie wprawdzie w Wałbrzychu, ale w Lesznie widziałem bez wielkiego podróżowania dwie propozycje poznańskiego teatru Porywacze Ciał. Kasia Pawłowska pokazała spektakl-nie-spektakl pt. „OUN” a Maciej Adamczyk „VERY”. Oba zasługują na szersze omówienie, podobnie jak fenomen tego teatru. Może podczas następnej podróży.



Błażej Baraniak, w Lesznie, we wtorek, 4 grudnia 2007 r.

   

Komentarze:



Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.

Aktualnie brak komentarzy.
Wyraź swoją opinię:
Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.