Młodość!...
Poniedziałek - wszystko mi mówi, że mnie ktoś pokochał...
Typowe śniadanie zimowe, podawane przez przeciętnego Polaka żonie do łóżka
Gry losowe - sytuacja po wydaniu książki

Impreza po wernisażu, znam 2 osoby na 30. Ktoś akurat przegląda moją książkę i jakaś dziewczyna mówi:
- Czytałam to. Przeczytałam 10 stron, ale więcej nie mogłam.
- Ale co, nic tam nie wydało ci się zabawne? - pyta tę dziewczynę Sławomir Shuty, bo akurat też stoi obok.
- Nie, raczej irytujące - odpowiada ona i pyta mnie - A ty czytałaś?
- Właściwie to ja ją napisałam - stwierdzam nieśmiało.
- Aha - mówi ona.
(chwila ciszy)
- No dobrze, ale czy ją przeczytałaś?
Klick!!!
W biały dzień

oglądałem spokojnie „szklaną pułapkę", kiedy zadzwonił telefon. dzień dobry, zaczął głos w słuchawce, czy mam przyjemność z właścicielem tego numeru? odpowiedziałem, że bardzo mi przykro, ale tak i że jeśli to uprości sprawę, to mogę też od razu dodać, że nie jestem zainteresowany.
nie zważając na moje fiu bździu, głos w słuchawce szybciutko przedstawił się z imienia, na imię miał sebastian, dzwonił z orange i przygotował dla mnie specjalną ofertę, i tutaj zaczął coś pierdolić o taryfach i telefonach za złotówkę i gdy tak pierdolił cały podekscytowany, john mclane zdążył zastrzelić dwóch bandziorów w nakatomi plaza.
przerwałem chrumknięciem i mówię, że to bardzo fajna oferta, ale raczej nic z tego nie będzie, bo mnie w ogóle jakiekolwiek oferty nie interesują. wtedy sebastian westchnął ciężko i głos robota rozmodulował mu się w stronę jego własnego głosu – cienkiego i bezbronnego, i tym głosikiem wątłym zapytał, czy mimo to moglibyśmy jeszcze chwilkę porozmawiać, bo mu dzisiaj wszyscy odkładają słuchawkę i on ledwo wyrabia rekordy.
serce moje zmiękło jak herbatniczek w mleku. odpowiedziałem, że pewnie, panie seba, możemy jeszcze chwilkę. sebastian zaproponował, że on będzie przedstawiał oferty, a ja mogę nawet nie słuchać, ale żebym się nie rozłączał. położyłem telefon obok na sofie i wróciłem do filmu. w słuchawce przez prawie 5 minut dzielnie szmerał głosik sebastiana gadającego sam do siebie.
seba, nie ma za co.
Klick!!!