Husaria (fragment opowiadania, str. 117)

Jeden pan jest tak dobrze wytrenowany do bycia lubianym, że nigdy nie mówi tego co myśli, ale to, co ludzie chcą usłyszeć. I zawsze ma coś do powiedzenia. Dusza towarzystwa po prostu. I nikt nie posądza go o bezmyślność, chociaż nigdy nie mówi co myśli.
W młodości lubił co prawda zabierać głos w zgodzie z samym sobą, ale gdy spostrzegł, że wtedy wszyscy są urażeni lub tylko znudzeni, zaniechał wyrażania myśli na rzecz bycia lubianym. Wiadomo, żeby być starym i cwanym, najpierw trzeba być młodym i głupim.
Nawet żona, dopiero po roku małżeństwa zorientowała się, że on ma swoje bardzo konkretne zdanie na rozmaite podstawowe życiowe tematy, w dodatku inne niż ona. Ale już było za późno, bo rzuciła dla niego pracę i nie stać jej było teraz na rozwód, jak większość żon. W środowisku, w którym był tak lubiany, przyjęła rolę tła, i środowisko przyjęło ją w tej roli z ulgą. Z czasem wytrenowała się do roli tła tak doskonale, jak on do bycia lubianym, więc zapraszano ich i zapraszano, i bywali i bywali...
- Czy to jest o Tadziu Hoffmanskim, panie Darku?
- Ochujałeś cycu rybi?! Tadziu Hoffmański jest poetą przeraźliwie autentycznym. Traktuje się tak serio, że wydaje się to nienaturalne i zawsze wypada jak karykatura samego siebie. Do śmierci będzie mieszkał sam w suterenie, którą mu przydzieliła gmina.
- No, ale chyba nie o mnie pan tak źle myśli, co panie Darku?
- Nie myślę o tobie źle; w ogóle o tobie nie myślę.
Rysunek: Andrzej Bobrowski
Komentarze:
Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.