Jak rozpoznać złodzieja

Ludzie wyobrażają sobie monstrum chroniące się na poboczu wśród populacji odrzuconych, gdzie jego mocno zużyta przygarbiona postać, czająca się w za dużym płaszczydle, z krzywym złamanym nosem nadającym sępi wygląd, nie rzuca się oczy.
Ale niech no taki tylko wychynie z ukrycia – zdemaskujemy natychmiast: te krzaczaste brwi zawodowego kanalarza, te maleńkie świńskie oczka wyglądające z zapuchniętej twarzy jak przez lufcik, do tego obowiązkowo blizna – no co, nie zdemaskujemy? A nawet jak to ujdzie naszej uwadze, to wielkiego stygmatu na czole złodziejskim nie przeoczymy przecież. I prędziutko pogonimy policją całego świata!
Niestety, instrumentarium umożliwiające złodziejowi udawanie niebycie złodziejem jest urągająco dostępne; takie czasy.
Dlatego zamiast odpychającego monstrum o wyglądzie sępa, zbliża się do nas wysportowana sylwetka z ujmującą twarzą nastoletniej anielicy w czapeczce NJC i zagaduje życzliwą buzią pełną białych perełek. Albo szarmanckim gestem Banderasa przepuszcza nas przodem w drzwiach nosiciel opalenizny do pozazdroszczenia z Jamajki solarium: - Ależ proszę... - nieskazitelną polszczyzną dopełniając zwodniczo ujmujący wgląd całości.
Jak zatem rozpoznać złodzieja?
Najlepiej po tym, że w ogóle i krańcowo na złodzieja nie wygląda; tak się kompletnie nie wyróżnia jakby nie był tym kim jest; po prostu go nie widać. Podobnie jak bakteria: bakterię poznajemy po tym, że jej nie widać; nie zobaczysz jej nigdzie, ale napotkasz ją wszędzie.
Na szczęście na świecie jest mniej złodziei niż bakterii.
Co tam złodzieje, z bakteriami to dopiero mamy poważny problem!
Obraz pochodzi z dkf.pl, Klick!!!
Komentarze:
Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.