Zaraz po południu

Zaraz po południu, dwóch pijaków zasiadło na ławce nad rzeką do polskiej rozmowy.
I piło długo w noc, mocno już przysypiając, bo zrobiło się tak późno, że za chwilę stanie się bardzo wcześnie.
- Obudź się i idź już spać! – jeden pijak potrząsnął nagle drugim, po czym wstali i ruszyli przetrzeźwieć trochę przed jutrem w domowych pieleszach.
Nagle wyrosła przed nimi postać.
- Stefan!!! - wrzask momentalnie postawił na baczność jednego pijaka. Kobiecy głos wydobywał się z wnętrza wieloryba kaszalota, który połknął żonę przybierając jej naturalne kształty, rozłażąc się przy tym miejscami w szwach.
Gdzieś za ścianą pobliskiego bloku, w mieszkaniu taty małego Jasia rozwrzeszczał się budzik na szóstą rano. Mały Jaś otworzył oczy, a kiedy tata wyszedł do pracy, z ulgą znowu je zamknął. Musi minąć jeszcze dwanaście lat, zanim Jaś po raz pierwszy weźmie do ręki nóż sprężynowy i od razu zrozumie, że właśnie odkrył swój zawód.
Rozpalony do czerwoności talerz Słońca wystawiał już pierwszy skrawek z głębin i rozpędzał ciemności, przywracając wszystkiemu kształty zjedzone przez noc. Nieubłaganie budził się dzień. I znów nic nie będzie się działo jak powinno.
Chmury już drą się ciężkimi brzuszyskami o drzewa nad rzeką przecinającą miasto.
Wiatr podsłuchuje i roznosi po świecie człowiecze rozmowy; świat się po prostu dzieje dookoła.
Grafika: Andrzej Bobrowski
Komentarze:
Twój komentarz ukaże się niezwłocznie po załadowaniu przez administratora serwisu.